Zaczęło się ponad pół wieku temu. Mając trzy latka byłem zima na wakacjach z Rodzicami w schronisku Samotnia w Karkonoszach. Podobno stanowiłem atrakcję schroniska. Wtedy takie wyjazdy z dziećmi stanowiły wielkie wyzwanie dla rodziców.
Później wielokrotnie wędrowałem z Ojcem.
Pamiętam pierwsze Tatrzańskie wędrówki - wakacyjno-wczasowe i te dłuższe jak na Rajdzie Szlakami Kurierów Tatrzańskich.
Mama lubiła wygrzewać się na plaży nad morzem. Ja tego miejsca nie cierpiałem - zostało to do dzisiaj. Na plaży byłem nieznośnym dzieciakiem. I wtedy z Ojcem wędrowałem po okolicy.
Później wędrowałem w czasach studenckich w gronie znajomych.
A jeszcze później z własnymi dziećmi. Zresztą czasami wędrujemy razem również obecnie - bo takich wariatów jak ja jest coraz mniej. Są to jedyne osoby które wytrzymują moje tempo - a właściwie to ja wytrzymuję ich. No może nie zawsze i niezupełnie, ale nie jestem kotwicą. Niestety rówieśnicy wysiadają przy mnie i w zasadzie jestem skazany na samotne wędrówki lub z młodszymi. A więc nie jest ze mną jeszcze tak źle i nie jestem stary.
Niestety czas płynie nieubłaganie. Tacie przybywało lat i wymagał coraz większej opieki, co wiązało się ze zmianą miejsca zamieszkania Taty.
Od tego czasu - a upłynęło już prawie półtora roku - co tydzień odbywałem małe wędrówki do Ojca i z Ojcem. Najpierw kilkadziesiąt kilometrów autkiem, a potem spacerek z Tatuńciem.
Tatuńcio był słaby i nie mógł już chodzić na długie spacery - jak kiedyś. Również niewiele mówił. Ale wspólny spacerek - czasem nawet kilkaset metrów stanowił dla niego przyjemność.
Później wielokrotnie wędrowałem z Ojcem.
Pamiętam pierwsze Tatrzańskie wędrówki - wakacyjno-wczasowe i te dłuższe jak na Rajdzie Szlakami Kurierów Tatrzańskich.
Mama lubiła wygrzewać się na plaży nad morzem. Ja tego miejsca nie cierpiałem - zostało to do dzisiaj. Na plaży byłem nieznośnym dzieciakiem. I wtedy z Ojcem wędrowałem po okolicy.
Później wędrowałem w czasach studenckich w gronie znajomych.
A jeszcze później z własnymi dziećmi. Zresztą czasami wędrujemy razem również obecnie - bo takich wariatów jak ja jest coraz mniej. Są to jedyne osoby które wytrzymują moje tempo - a właściwie to ja wytrzymuję ich. No może nie zawsze i niezupełnie, ale nie jestem kotwicą. Niestety rówieśnicy wysiadają przy mnie i w zasadzie jestem skazany na samotne wędrówki lub z młodszymi. A więc nie jest ze mną jeszcze tak źle i nie jestem stary.
Niestety czas płynie nieubłaganie. Tacie przybywało lat i wymagał coraz większej opieki, co wiązało się ze zmianą miejsca zamieszkania Taty.
Od tego czasu - a upłynęło już prawie półtora roku - co tydzień odbywałem małe wędrówki do Ojca i z Ojcem. Najpierw kilkadziesiąt kilometrów autkiem, a potem spacerek z Tatuńciem.
Tatuńcio był słaby i nie mógł już chodzić na długie spacery - jak kiedyś. Również niewiele mówił. Ale wspólny spacerek - czasem nawet kilkaset metrów stanowił dla niego przyjemność.

Powolutku szliśmy - krok za krokiem.




















I żelazny Tatuńciowy jadłospis - grochówka albo flaczki oraz pierogi lub rybka. Tata nie cierpiał jarzynek i surówek.


















Dnia 1 grudnia 2009 roku TATUŃCIO poszedł na swoją ostatnia wędrówkę do Swojej Ukochanej.
A mnie pozostały tylko wspomnienia - nadjeziorne ścieżki i ławeczki oraz "Bar U Jasia" ...........
Rozstania mają miejsce w naszym życiu.
Są jednak chwilą, z którą musimy się rozstać,
tak jak przyroda rozstaje się z jesienią,
aby kiedyś znów powitać wiosnę.
Żegnaj TATUŃCIO.
8 komentarzy:
Piękny hołd złożony Ojcu! Niech odpoczywa w spokoju! Chylę głowę!
No i ja podziwiam za te wspomnienia o dziadku.
I nawet kilka razy bylam z Wami na tych spacerkach.
Piękne wspomnienia wśród jezior i lasów.Z łezką w oku jestem z Wami. D.P.
Kiedy odchodzą najbliżsi na zawsze pozostaje nam tylko pamięć o nich.
Ty-w piękny sposób- podzieliłeś się z nami bardzo ciepłymi wspomnieniami o swoim Ojcu.
tak, właśnie tak. Dobrze mieć takie wspomnienia. Koją duszę nawet po odejściu.
No cóż czas upływa. To już ponad 10 lat. Ale Tatuńcio z Mamuśką pewnie patrzą z góry.
Tak, też w to wierzę. A dlaczego blog nie jest kontynuowany? Przypadkiem na niego trafiłam i spodobał mi sie.
Anna
Prześlij komentarz