środa, 30 września 2009

Nadbużańskie Wspomnienia - RODZINKA

W ostatnich latach bardzo dużo czasu spędzam w rejonie doliny Bugu, a szczególnie w okolicach wspaniałego Janowa Podlaskiego. Rejony te są równie wspaniałe jak góry.

Zapraszam na kolejna wędrówkę po dolinie Bugu. Dolina ta jest wspaniała dla rowerowych wędrówek - czasem wprawdzie trzeba przedzierać się przez chaszcze, ale rower ma tutaj istotna zaletę. Stosunkowo duża szybkość przemieszczania się.

Dolina Bugu jest miejscem stosunkowo dzikim - brak dróg. Cześć dróg jest ślepa - po prostu kończą się niespodziewanie na rzeką lub na łące lub na rozlewisku i trzeba się wycofywać szukając nowego przejścia, lub powtórnie ta samą drogą. Nieraz nawet parę kilometrów.

Po paru kilometrach jazdy dotarłem nad nurt rzeki. Oj... i są nawet tacy co wędrują kajakiem po tej dzikiej rzece.

Główny nurt rzeki - po drugiej stronie już Białoruś. Pamiętam czasy, gdy zbliżenie się do granicznego brzegu rzeki - stanowiącej granice przyjaźni - groziło w najlepszym przypadku zatrzymaniem przez ............ a zresztą to już czas przeszły i chyba dokonany.

O tym, że wędruję wzdłuż granicy przypominają tablice oraz sympatyczni żołnierze służby granicznej dla których rowerowy wędrowiec z drugiego końca polski jest swoistą atrakcją.

Nad Bugiem najpiękniejsze są łąki. Czyż taki krajobraz nie działa kojąco przy naszej codziennej gonitwie. Na mnie działa.

Uwielbiam te tereny. Tą ciszę i spokój. Sam na sam z przyrodą.

Pewnego dnia jadąc rowerkiem po łące zauważyłem wspaniałą rodzinkę.

Podjechałem bliżej i wyjąłem mój rynsztunek bojowy, aby odstrzelić co nieco.

O już widać lepiej - mama, tata i ...........
dzieci.
Wspaniała sceneria. Chyba tylko nad ta rzeką można spotkać taką sielankę.

Obserwuję tą rodzinkę. Kolejny raz przypomniałem sobie, że nie zabrałem dodatkowego obiektywu - trudno. Mógłbym tak siedzieć i obserwować życie przyrody przez długi okres czasu. Trzeba jednak tą uroczą rodzinkę pożegnać i ruszyć dalej.

Właśnie tą rodzinkę spotkałem na łące otoczonej zakolami rzeki, których nie mogłem sforsować na rowerku, ani nawet pieszo przenosząc go. Pomimo godzinnego kluczenia po łące na koniec musiałem wycofać się drogą którą dojechałem.

Ruszyłem w dalszą podróż po nadbużańskich łąkach. Czyż nie są piękne - dla mnie tak.

Może niektórzy lubią bardziej góry. Ja lubię to co piękne i daje odpoczynek. Ten spokojny nadbużański krajobraz uspokaja bardziej niż górski, pomimo, że w górach jest wszystko co .......

Tutaj można zrelaksować się i wyciszyć.

Niektórzy twierdzą, że nizinne krajobrazy są nudne. Nic bardziej błędnego. Lubie góry i niziny.

W letni dzień - na polach dojrzewają łany zbóż.
A na łąkach kwitną kwiatki.

O znów dotarłem do właściwego koryta rzeki, wzdłuż której będę kontynuować dalszą wędrówkę.
Ale o tym za dwa tygodnie.

Za tydzień kolejna wędrówka śladami Czasu Przeszłego.

piątek, 18 września 2009

Czas przeszły - prawie dokonany

Pewnego dnia jadąc samochodem na terenie województwa lubelskiego przejeżdżałem przez wieś Witoroż. I co zobaczyłem - chatkę krytą strzechą. Może niektórzy nie pamiętają takich chat, ale ja pamiętam. W przeszłości takich chatek na wsiach było wiele, ale dzisiaj......, najczęściej kryte eternitem, albo dachówką.

Praktycznie takie chatki można spotkać w skansenach,
ale to nie to samo co chatka spotkana na wsi.

Tym razem miałem szczęście.
Pewnie jeszcze gdzieś w Polsce można spotkać takie cudo.


Ja z aparatem szukałem i szukałem, aż wreszcie znalazłem.

Nie wiadomo jak długo ta chatka jeszcze postoi.
Dach już powoli sypie się. Ale jeszcze stoi i została zatrzymana w moim kadrze.


Tak kiedyś wyglądały obejścia gospodarskie, ale..........

to już kolejny element krajobrazu, który trzeba będzie pożegnać.

Niestety - przed cywilizacją nie ma ucieczki, a szkoda - przynajmniej ja tak sądzę.

wtorek, 15 września 2009

Nabużańskie Wspomnienia - w drodze do Janowa Podlaskiego

Zgodnie z obietnicą wracam nad Bug - chyba jedną z najpiękniejszych rzek w Polsce.
Tym razem wędruję doliną Bugu pomiędzy Pratulinem i Janowem Podlaskim. Do tych miejscowości jeszcze kiedyś powrócę. Gdzie można jeszcze w Polsce spotkać taki krajobraz.

Gdzieś w oddali wije się Bug. A ja wędruje rowerkiem i podziwiam te wspaniałe widoki. Tutaj można odpocząć od codziennego zgiełku.

Jest czas na chwilę zadumy.

Jeszcze chwila i słoneczko będzie wchodzić do swojego łóżeczka.
A gdzie ono jest?
Nie wiem - może mi ktoś odpowie.

Wioska zagubiona w dolinie Bugu. Kiedyś były tutaj chaty kryte strzechą. A dzisiaj pozostała polna droga. I tak jest tutaj ładniej niż w mojej rodzinnej Pyrlandii.

Oj widać lusterko, w którym przegląda się niebo.

Kępy drzew będące ostoja zwierzyny. Czyż nie są ładne.

I pola na których rosną ziemniaczki a właściwie pyrki.

I kapliczka przy której można zatrzymać się na chwilę zadumy - w maju zbierają się mieszkańcy zagubionej wioski odmawiając różaniec.

No i wreszcie rzeka Bug w całej okazałości - jest piękna. Przynajmniej dla mnie na pewno.

Ale powoli słonko idzie do łóżeczka poganiając mnie abym zaczął wędrówkę w kierunku domu, gdzie również czeka łóżeczko.

Co chwile zmieniają się dekoracje na scenie - aż zal wracać.

Czyż ten spektakl nie jest wspaniały.

Czasami zatrzymuję się na chwilę zadumy o tym zwariowanym świecie,
który zostawiłem gdzieś w oddali.


No cóż - czas jednak płynie nieubłaganie. jeszcze chwila i zapadnie nadbużański zmrok.

DOBRANOC - zapraszam na kolejne wędrówki.

niedziela, 6 września 2009

Czas przeszły - chyba już dokonany

Wielu z nas pewnie pamięta żniwiarzy na polach.
Również kosy.
Snopowiązałki - do których zdobycie sznurka graniczyło z cudem. Ale to były czasy.


Jak zacząłem robić zdjęcia starałem się to uwiecznić. Ale najpierw trzeba było znaleźć takie miejsce. Niestety szukałem i szukałem. Pewnego dnia - pewnego sierpniowego dnia dwa lata temu - jadąc po Podlasiu znalazłem.

Co za radość snopki na polu. Nie były imponujące.

Co za wspaniały widok. Pamiętam z młodzieńczych lat.

W dzieciństwie niewiele bywałem na wsi. Moi dziadkowie pochodzili z małego miasteczka. Nie mam dziecięcych wspomnień z pobytu u Dziadków na wsi.

Wieś poznałem później.
Szczególnie w czasach studencki jak wędrowałem z plecakiem.

Co za wspaniały widok.
Stałem zauroczony - robiłem zdjęcia - i nie mogłem nacieszyć się tym widokiem.


No cóż czas ucieka. Jeszcze ostatnie spojrzenie i czas jechać dalej.

Potem jeszcze szukałem snopków na polach. Niestety nie znalazłem.
Nie myślałem, że snopki, które oglądałem i fotografowałem pewnego sierpniowego dnia na polu będą ostatnimi jakie zobaczę na żywo.
Czasem mogę jeszcze pooglądać je na zdjęciach.
Chyba to już czas przeszły ostatecznie dokonany.