niedziela, 15 października 2017

Czas przeszły - powoli dokonany - część I

Wielu z nas z dzieciństwa pamięta podróże pociągiem. To było niesamowite wrażenie - przynajmniej dla mnie. 

Pamiętam jak dziś wjeżdżający na stacje pociąg ciągniony przez parowóz. Szum. Hałas. Tumany pary i dymu. Sadze fruwające w powietrzu. Robiło to niesamowite wrażenie. I do tego rodzice pilnujący, aby coś nie stało się. Aby nie podchodzić za blisko tej piekielnej maszyny.

Pamiętam również podróże pociągiem. Szczególnie ten dym, sadze i ostrzeżenia rodziców, aby nie wychylać się przez okno - groziło to wpadnięciem sadzy do oka. Ponadto sadze wpadały do przedziału i wszystko było brudne.

Praktycznie po każdej podróży ciuchy nadawały się do prania.

Podróże dzisiejsze w niczym nie przypominają tych z mojego dzieciństwa.

Są jednak jeszcze w Polsce miejsca, gdzie można przeżyć namiastkę tych czasów. Jednym z nich jest parowozownia w Wolsztynie, która w 2007 roku obchodziła swoje 100-lecie. Byłem wtedy i miałem możliwość zobaczyć 11 parowozów jadących jednocześnie pod parą - NIESAMOWITE WRAŻENIE.

A potem prezentacja modeli i modelek - zależnie jak kto woli.
 
Każdy parowóz wjeżdżał na obrotnicę [jedyne takie czynne urządzenie w Europie] robił obrót [prezentacja] i zjeżdżał - przypominało to modelkę lub model na wybiegu.

Poniżej przedstawiam te modelki/modele w stanie w roku 2007. Niestety nie wiem jaki jest ich los po 10 latach. Podejrzewam, że niektóre już nie zakopcą i nie pojadą. W wielu przypadkach przyczyną są względy finansowe - koszty przeglądów. Niestety władze województwa nie są tym zainteresowane - choć podobno ostatnio coś zmienia się.

A teraz czas przedstawić modelki lub modele.

Parowóz OK1-359
Został zbudowany w roku 1917 w Berlinie w zakładach Schwartzkopff. A więc dzisiaj ma 100 lat. 31 października 1945 roku po przebyciu 53359 km od ostatniej naprawy okresowej parowóz poddano naprawie średniej w MD Toruń Gł. Z dniem 6 stycznia 1946 roku Ok1-359 rozpoczęła swoją służbę w Iławie. Następnie stacjonowała jeszcze w Toruniu, Malborku, Grudziądzu, Poznaniu, Gnieźnie, Pile, Krzyżu i Międzyrzeczu, a od 20 marca 1989 jest w Wolsztynie. W roku 1945 parowóz ten posiadał kocioł zbudowany w 1922 roku w zakładach Hohenzollern Düsseldorf o nadciśnieniu pary 12 atmosfer. 31. grudnia 1969 na parowozie Ok1-359 zainstalowano kocioł zbudowany w zakładach Schwartzkopff  Berlin w roku 1921 o numerze fabrycznym 7590 i numerze kolejowym 559. Z zachowanych dokumentów wynika, iż w czasie wojny dokonano przeglądu kotła 1. lipca 1942 roku. Miejsce przeglądu jest nieznane. Wiadomo jednak, że kocioł ten znajdował się też na parowozach Ok1-57 i od 12.07.1966 na Ok1-207. Przełożenia kotła dokonano w ZNTK Piła. 
W Wolsztynie przedostatnią próbę wodną wykonano 15.04.1999 roku przy 1,2 Mpa. 1999. W sobotę 7. kwietnia 2001 minął termin rewizji okresowej (próba zewnętrzna i wewnętrzna). W czwartek 19. kwietnia 2001 została przeprowadzona próba parowozu w Wolsztynie i przedłużono termin kotła do 19. października 2001 roku. W piątek, 19.10.2001 parowóz ten odstawiono do Poznania, gdzie przebywał aż do 15 listopada 2005. Następnie trafił do Gniezna, gdzie został poddany naprawie głównej i ku uciesze wielu Miłośników Kolei wrócił do Wolsztyna w poniedziałek 20 listopada 2006 roku. Prowadząc nie tylko pociągi specjalne jeździł także "w planie na linii do Leszna". Niestety ostatni raz był pod parą podczas Parady Parowozów 2009. Termin rewizji zewnętrznej minął 31 maja 2009. Obecnie czeka na decyzję w sprawie rewizji. 
Parowóz Ok1-359 był również gwiazdą filmową. Występował w wielu filmach. Między innymi w nagrodzonym Oskarem filmie "Pianista" Romana Polańskiego oraz w filmie "Pogranicze w ogniu".  

Wjazd na wybieg. 

Prezentacja - jestem piękny.
Dla mnie to jest najpiękniejsza część parowozu. Może dlatego, że gdy wjeżdżał na stację była dla mnie najlepiej widoczna. I tu może ciekawostka. Dlaczego koła mają przy obręczach obciążenia? O tym przy innej prezentacji.
Przy wjeździe parowozu na obrotnice zawsze podziwiam precyzję maszynisty. Przy niektórych dużych parowozach z każdej strony pozostawało nie więcej niż pół metra.

Czyż, nie jest to piękne.

I ten dym - tez dodaje uroku.


Następna modelka albo model - zależnie czy nazywamy lokomotywą, czy parowozem.

Lokomotywa Tr12 – stosowane na PKP oznaczenie lokomotywy towarowej austriackiej serii 270, produkowanej w latach 1920-1927 w Austrii i w Polsce.
Konstrukcja parowozu wywodzi się z lokomotywy Tr 11 dla kolei austriackich z roku 1897. W 1917 skonstruowano odmianę tejże lokomotywy na parę przegrzaną (seria 270 kolei austriackich), a po I wojnie światowej podjęto jej seryjną produkcję dla kolei austriackich, czechosłowackich, jugosłowiańskich, rumuńskich, włoskich i polskich. PKP otrzymała 142 lokomotywy, z czego 60 sztuk zbudowano w warszawskiej Spółce Akcyjnej Budowy Parowozów. 
Parowóz Tr12-25 w roku 2007 był jedynym zachowanym pojazdem serii i znajdował się w skansenie kolejowym w Chabówce. 
Jaki jest jego los obecnie?????????????


Parowóz Tr5-65 trafił do Wolsztyna 3 maja 2002 roku z parowozowni w Jaworzynie Śląskiej. Od tej chwili jest on na stanie naszej parowozowni i jest wykorzystywany przede wszystkim do prowadzenia pociągów specjalnych. Jest to parowóz niemieckiej konstrukcji G8.1 zbudowany w 1921 w fabryce Orenstein&Koppel i ma numer fabryczny 8961. Po Drugiej Wojnie Światowej PKP przejęły 66 maszyn tej serii, które zostały zgrupowane w DOKP Wrocław i Katowice. Parowóz Tr5-65 stacjonował m.in. w MD Łazy i MD Legnica (1955, tu wykolejenie). W Niemczech parowozy te zakończyły pracę pod koniec lat 60 dwudziestego wieku, a na PKP został tylko Tr5-65, który w roku 2007 był jedynym czynnym egzemplarzem tej serii w całej Europie!

22 czerwca 1994 roku, po 22 latach stania "w krzakach", parowóz Tr5-65 został ponownie wpisany na inwentarz PKP, z przydziałem do Lokomotywowni Wałbrzych. Stacjonował on wówczas w skansenie w Jaworzynie Śląskiej. W 2007 roku jego stałym miejscem postoju był Wolsztyn, gdzie parowóz ten od czasu do czasu prowadzi pociągi specjalne. Tr5-65 został odbudowany, bo biorąc pod uwagę stan parowozu trudno tu mówić o naprawie, dzięki staraniom Dolnośląskiej DOKP, ZNTK w Pile. W ten oto sposób parowóz ten stał się ostatnim w Europie, ale za to w pełni sprawnym przedstawicielem licznej niegdyś serii.


Pierwsze modelki przedstawione. Może zna ktoś ich dzisiejszy los i uzupełni komentarzem. Zapraszam.

Za jakiś czas przedstawię kolejne modelki biorące udział w rocznicowej paradzie 
w roku 2007.

Przedstawiając historie parowozów wykorzystałem informacje zawarte na stronie
www.parowozy.com.pl
oraz w Wikipedii.
















poniedziałek, 9 października 2017

Koniec gonitwy i walki

Wielu z was dziwi, że posty ukazują się nieregularnie. No cóż mam jeszcze dwie miłości dodatkowe, a mianowicie:

ROWER i GÓRY

Ostatnie tygodnie były bardzo burzliwe jesli chodzi o rower. Niestety zdjęcia sa w bardzo ograniczonej ilości. A więc po kolei: 
* Pa początku września jechałem na 120 km po szosie - Skoda Bike Challenge. Do mety dojechałem i dystans ten przejechałem w niecałe 4 godziny i 44 minuty. Na szosie wystartowałem pierwszy i ostatni raz - jazda jest nudna - to nie dla mnie - wolę krosy - nawet jeśli jest błoto i ciężko.
* Potem były trzy krosy terenowe. 

Sława - dystans MEGA [44 km i 540 m podjazdów] - bardzo trudny - też dojechałem do mety - niestety na pudle [od końca]. Byłem najstarszy na tym dystansie w mojej grupie wiekowej - nastepny wiekowo był 10 lat młodszy. A więc nie jest ze mną jeszcze tak źle.

Suchy Las - niestety pogoda nie dopisała - walka z błotem i wodą. Poprzedniego dnia padało i całą noc też. Rower wytrzymał, więc musiałem mu dorównać.

No i wczoraj. Ostatni kros w tym sezonie - Łopuchowo. Trasa nie była zbyt trudna, ale niestety mokra. Całą noc padało i podczas jazdy również chwilami deszcz przeplatał się ze słońcem i zimnem. Przeżyłem i ja i mój wspaniały rowerek.

Start - jeszcze zbytnio nie wiedziałem co mnie czeka. Wiedziałem tylko jedno, że będzie mokro.

I niespodzianka - załapałem się na pudło w mojej kategorii wiekowej - zlasowanych dziadków emerytów. Podobno wapno zlasowane jest najlepsze.

Dekoracja. Druga w tym sezonie.

Pamiątkowy medal. 
Na stare lata będzie co wspominać.
 
 
Ładne zakończenie sezonu.

Ze startami trzeba poczekać do następnego roku. Sezon kończę 31 grudnia 2017 roku i rozpoczynam 1 stycznia 2018 roku.

A jaki był ten rok - nie mogę narzekać. Uwzględniając to co pozostało do końca roku - to będzie około 7000 km. 18 krosów. Jeden wyścig szosowy. Dwa razy pudło w mojej kategorii wiekowej.

Łącznie w życiu zaliczyłem 79 wyścigów [w tym dwa szosowe]. Pozostaje dociągnąć przynajmniej do 100.

Dziękuję za zdjęcia organizatorom cyklu krosów GogolMTB.