czwartek, 21 lipca 2011

Kostrzyca_pierwsze spotkanie_cz.2

Dwa tygodnie temu wchodziliśmy na Połoninę Kostrzycy. Jest to niewielkie wzniesienie w Górach Czarnohory. Najwyższe wzniesienie pasma Kostrzyca ma 1586 m n.p.m. Podobno z tej połoniny roztacza się najwspanialszy widok na główne pasmo Czarnohory z jej najwyższym szczytem Howerla i paroma innymi dwutysięcznikami. Tak przynajmniej twierdził Mieczysław Orłowicz.

Widok jest rzeczywiście wspaniały.

W dali widać Howerlę - o której pisałem w poprzednich wędrówkach. Widać również [we mgle po prawej stronie] szczyt Petrosa na którym byłem parę tygodni temu.

Widok wspaniały. Uroku dodają chmury burzowe przesuwające się nad dwutysięcznikami.

Odpoczynek na połoninie jest cudowny. Można siedzieć godzinami i podziwiać ten wspaniały spektakl z górami i chmurami w rolach głównych.

Nawet Howerla wygląda sympatyczniej niż podczas wchodzenia na nią.

Parę dni przed wejściem na Połoninę Kostrzycy widoczną ścieżką wczłapywałem się na Howerlę.

Jeszcze ostatnie spojrzenia.


Trzeba ruszać dalej.

Wędrówka Połoniną Kostrzycy jest cudowna. Nawet pokonywanie ogrodzeń ma swój niepowtarzalny urok.
Wspaniałe widoki działają odprężająco. Są nagrodą za pot wylany podczas wchodzenia. Tutaj można odpocząć od codziennej rzeczywistości.

Polubiłem to miejsce od pierwszego razu. Byłem tutaj już trzy razy i tegoroczny trzeci pobyt na pewno nie był ostatnim.

Wspaniały widok na całe główne pasmo Gór Czarnohory. Tym widokiem zachwycał się pewnie Mieczysław Orłowicz. Ja również.

Gdzieś w dali jest cel wędrówki.

Niepewna pogoda dodawała uroku wędrówce. Te góry maja w sobie coś niepowtarzalnego i tajemniczego. Rok temu zobaczyłem je pierwszy raz i ............... chyba nie ostatni. Przynajmniej mam taką nadzieję.


Niezależnie od miejsca prawie zawsze widać dominujący wierzchołek Howerli. Z tego miejsca ta Baba wygląda nawet sympatycznie. Natomiast jak trzeba na nią podchodzić jest zdecydowanie mniej sympatyczna, a wręcz antypatyczna. Przepraszam Panie.

Wędrujemy wąską ścieżka wijącą się po połoninie.

Po drodze mijamy stare chatki pasterskie. Stoją opustoszałe. Kiedyś dawały schronienie pasterzom, a dzisiaj ich żywot powoli dobiega końca.


Czasami można napotkać oznakowanie szlaku turystycznego. Jednak korzystanie z niego wymaga ograniczonego zaufania. Tak jak do wszystkiego, co jest w dzikich górach dodając im jednocześnie uroku. My na szczęście mieliśmy Saszę [przewodnika], który prowadził nas po bezdrożach, a więc nie groziły nam żadne niemiłe niespodzianki.


Uwielbiam góry w scenerii chmur - dekoracja na scenie zmienia się co chwilę.







W pewnej chwili spektakl został przerwany przez inny widok. Jakże naturalny dla tego regionu - przecież to Huculszczyzna, a dla Hucuła koń jest najważniejszy. Bez niego życie w tym terenie byłoby niemożliwe. Jest on największym przyjacielem Hucuła.

Na polanie natrafiliśmy na końska rodzinkę.

No i nie tylko.



Co za wspaniały widok. Konie na tle gór.




Góry i ............

konie. Co za wspaniały widok. W tym miejscu nawet te ciężko pracujące zwierzęta wydają się być szczęśliwe.
Ale połoniny to również kwiatki. Może tutaj jest ich mniej, ale są.

Powoli czas pożegnać sympatyczne koniki i rozpocząć wędrówkę do doliny, gdzie oczekuje autobus.
Jeszcze ostatnie spojrzenie. No może niezupełnie. Miesiąc później znów byłem w tym cudownym miejscu.

No i rozpoczyna się wędrówka na dół. Nie lubię tego schodzenia. Zawsze wolę podchodzić.


Wreszcie kawałek płaskiego.

No i widać kawałek świata.

Wędrówka Połoniną zakończona, ale do celu wędrówki był jeszcze kawałek drogi. Nie mniej ciekawy niż pobyt na połoninie. Ale o tym podczas kolejnej wyprawy za tydzień, a może za parę dni.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ciekawe widoki dające światu piękno,
tajemniczość i blask…...
promyk słońca niech Cię prowadzi,
tam gdzie otwarte do szczęścia drzwi.

T.K. pisze...

Znasz już topografię terenu...wkrótce będą Ci bardziej znane niż te po naszej stronie:).
Pozdrawiam

Unknown pisze...

Pięknie