poniedziałek, 3 grudnia 2012

Urodziny - dzien trzeci - wreszcie pogoda i cos widac

Nadszedł kolejny dzionek urodzinowej wędrówki. Co za radość - świeci słoneczko. No może nie dla wszystkich. Niektórzy musieli zastąpić gruzawika rowerkiem i ruszyć na indywidualna wędrówkę. Na szczęście nie objęła ona mnie.
Poranek - po śniadanku ładujemy się do gruzawika.
Zapakowani wszyscy - chyba tak - a więc ruszamy.

  Początkowo jazda wygodna - prawie jak po asfalcie.
Chwile nerwowe - w dole strumyk.
Droga coraz ciekawsza - chwilamy jedziemy po czyms co nazywa się drogę.
Czasem korytem strumyka.
Czasem po błotku.
Pomimo wszystkiego wole niewygodnie jechać niż wygodnie iść.
No wreszcie koniec jazdy - godzinka jazdy, a piechotką byłyby ze dwie, albo i więcej.
Autko odjeżdża - już nie ma odwrotu. Dalej idziemy na nóżkach.
I od razu ostro pod górkę.
Na szczęście kawałek i już jesteśmy na Przełęczy Legionów.
Wreszcie słoneczko i wspaniałe widoki. Ale Przełęcz Legionów to nie widoki - to miejsce, gdzie w październiku 1914 walczyły polskie legiony. Legioniści 3pp. wybudowali przez tę przełęcz trasę pozwalającą na przeprowadzenie głównych sił uderzeniowych. Wkrótce po wybudowaniu trasa została nazwana Drogą Legionów, a przełęcz otrzymała urzędową nazwę Przełęcz Legionów. Więcej o bitwie można przeczytać na stronie http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Rafajłową

Tędy po odzyskaniu niepodległości przebiegała granica polsko-czechosłowacka.
No cóż nas interesuje dalsza droga - choć chwilkę siadamy - chwila zadumy nad przeszłością. Tutaj miałem być w zeszłym roku 11 listopada. Niestety nie było chętnych.

Dwa drogowskazy - wytyczający polska przedwojenna granicę oraz wskazujący drogę zabłąkanym turystom.
Wydarzenia sprzed prawie 100 lat przypomina krzyż i tablice. Zostały one odnowione w 2005 roku staraniem Senatu rzeczpospolitej Polskiej i Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

Na jednej z tablic jest czterowiersz o następującej treści:
"Młodzieży polska, patrz na ten krzyż!
Legjony polskie dźwignęły go wzwyż,
Przechodząc góry, lasy i wały
Do Ciebie Polsko, i dla twej chwały."


Historia tego miejsca - a właściwie czterowiersza - jest opisana na innej tablicy:
"CZTEROWIERSZ TEN WYPISAŁ BAGNETEM NA DREWNIANYM KRZYŻU UCZESTNIK BOJÓW LEG. ADAM SZANIA w r. 1915. KRZYŻ TEN ODBUDOWAŁA KOMISJA GRANICZNA 48 P.P. 10 P.SAP. INŻ.SZPILKA, KAPITAN BIEŃ 1925 r. - Z INICJATYWY I ZA STARANIEM STAROSTY POW. MGR.PRAW. FRANCISZKA SOKOŁA - ZBUDOWANO NINIEJSZY POMNIK W R. 1931. KRZYŻ ŻELAZNY UFUNDOWAŁ INŻ. WŁODZIMIERZ ŁOBZIŃSKI.

Jeszcze spojrzenie na przełęcz. Ci co walczyli nie mieli tutaj łatwo.

Jeszcze chwila zadumy przed krzyżem i czas ruszać w dalszą wędrówkę.
 
Ale co to. Niesamowity widok. Na przełęcz wyszły klacze ze źrebakami.
Zaraz miałem skojarzenie z "przedszkolem" w Janowie Podlaskim.
Ale to zupełnie coś innego - góry i konie. Czyż można spotkać coś piękniejszego.




Pozostałbym tutaj jeszcze trochę, ale niestety trzeba ruszyć - grupa już poszła do góry.
To tez była dziwna wędrówka. Cały czas ścieżką która wytyczały słupki graniczne przedwojennej granicy polsko-czechosłowackie.
A po drodze mijam przedszkole. Oj szkoda, że trzeba iść.
Słupki graniczne - niemi świadkowie przeszłości.
Jedne stoją widoczne.
Inne prawie przykryte przez liście i las.

Jedne stoją na baczność - jak żołnierze.



Inne chowają się pod ziemią.
Lub przekrzywione ze starości.
Dziwna jest ta droga.
Można powiedzieć, że jest to szlak wyznakowany historią, która już nie wróci.




Po drodze mijam zagłębienia w terenie - pozostałość po okopach z 1914 roku.










Z zadumy wyrywa znak szlaku turystycznego - jakże inny.

Ale po chwili znów te słupki. Nie liczyłem ile ich było, ale cała droga z Przełęczy na szczyt Taupiszyrki - ponad 3 km i 400 m poderjcia.
Droga staje się coraz bardziej stroma i uciązliwa.



Słupki nadal stoją.
Przypomina mi to trochę wędrówkę wzdłuż granicy w Bieszczadach - tylko słupki inne.

I wreszcie - prawie na szczycie.


Zmiana charakteru wędrówki - zamiast podchodzenia przedzieranie się przez kosodrzewinę. Nie wiem co gorsze, choć jednemu i drugiemu nie można odmówić uroku.





No i wreszcie witać tą bezkresna dal. Pierwszy raz od trzech dni.

Gdzie spojrzeć tam góry - nagroda za wylany pot. Choć tym razem podejście było symboliczne i tego potu nie wylałem zbyt dużo - tylko 400 m.
W dali widać grzbiet Sywuli. Nie byłem tam jeszcze - może kiedyś będę.
Witać, że to wiosna - jednak widać resztki zimy.
A to Negrowa. Myślałem, ze bylem, ale nie. Po prostu pomyliłem Negrową z Negrowcem, gdzie byłem w zeszłym roku. No cóż nazwy bardzo podobne.
Pogoda wspaniała - widoki też. Uwielbiam ta górska nagrodę. W takich miejscach można siedzieć godzinami.




Powoli czas, pożegnać te wspaniałe widoki.
I pora schodzić na dół.




Chwila odpoczynku. Krótki posiłek. Czas ruszać dalej.



W dali cel wędrówki - Bystrzyca [obecnie] - w przeszłości Rafajłowa.

Tablica upamiętniającą żołnierza Ukraińskiej Armii Powstańczej, który zginął w 1950 roku. dziwna jest historia i losy żołnierzy. Tym bardzie, że na przeciwko.................
mogiła polskich żołnierzy [legionistów], którzy zginęli podczas walk w 1914 - 1915 roku.
Wędrówka zakończona. Po całym dniu dotarliśmy na nocleg na zasłużony odpoczynek.

Ale urodzinowa wycieczka jeszcze nie zakończona - ciąg dalszy podczas nastepnej wędrówki.

Na zakończenie jeszcze jedna prośba - może ktoś wie na jakim programie obrabiać krótkie filmiki. W dzisiejszej wędrówce jeden wstawiłem - na próbę. Podczas tegorocznych wędrówek nakręciłem sporo materiału, ale niestety nie potrafię go obrobić. Z góry dziękuję za pomoc.

Brak komentarzy: