czwartek, 2 listopada 2017

Zaduszki pod Osterwą

Wędrując po górach często spotykam krzyże upamiętniające miejsca ludzkich tragedii jakie rozegrały się w miejscu ich postawienia. Przyczyny są różne - zależne i niezależne od tych których upamiętniają. Mnie najbardziej bolą sytuacje, gdy ktoś stracił życia ratując innych, którzy nie uszanowali mocy górskiego Ducha. A takich jest wieku.

No cóż. Góry są piękne, ale zarazem brutalne i bezwzględne szczególnie w stosunku do tych co ich nie szanują.

Dużo chodzę po górach. Parę razy wycofywałem się z zaplanowanej trasy. Nie chce, aby ktoś narażał życie poprzez moja brawurę i nieuwagę.

Ludzie giną we wszystkich górach. Góry nie wybierają swoich ofiar, częściej one nieświadomie wybierają miejsce rozstania się z tym światem.

W Tatrach Wysokich po stronie słowackiej jest miejsce upamiętniające tych o który góry upomniały się. Dlaczego???????? - to ich tajemnica. 

Jest to symboliczny Cmentarz pod Osterwą. Trafiłem tam dwa lata temu. Dla mnie to miejsce zrobiło niesamowite wrażenie. Można tam symbolicznie spotkać prawie wszystkich związanych z górami - nie tylko Tatrami. Tych, o których góry upomniały się. Tych co zginęli podczas wypraw we wszystkie góry świata. Tych co wzywali pomocy i tych co ich próbowali ratować - dla mnie ta sytuacja jest najbardziej bolesna.

Chciałbym dzisiaj zaprosić na Zaduszkową wędrówkę po tym miejscu. Szczególnie jest mi bliskie motto tego miejsca: ” Mŕtvym na pamiatku, živým pre výstrahu (Umarłym na pamiątkę, żyjącym ku przestrodze)”.

Na Popradzkiej Polanie jest rozgałęzienie szlaku. Prosto asfaltową drogą do Popradzkiego Jeziora. Na prawo ścieżka do miejsca zadumy. Niewielu idzie ta ścieżką - może dobrze, a zarazem źle. Może niektórzy zrozumieliby w tym miejscu istotę gór, aby w przyszłości nie narażać życia ratowników górskich i nie tylko.

Pomysłodawcą i założycielem Cmentarza był czeski taternik i malarz Otakar Štáfl. Projekt tego miejsca powstał już w 1922 r., natomiast otwarto go w sierpniu 1940 roku. Pierwotnym celem twórcy było zgromadzenie tablic rozsianych po Tatrach, ustawianych przez bliskich osób, które poniosły śmierć w górach. Później dołączano tam nowe; aktualnie znajduje się tam ponad 300 tablic upamiętniających ponad 400 osób.

Wśród nich można spotkać nazwiska polskie. Tablice upamiętniają m.in. Klemensa Bachledę, Mieczysława Karłowicza, Wiesława Stanisławskiego, Witolda Wojnara, Tadeusza Strumiłłę, Jana Długosza, braci Jerzego i Wojciecha Biedermanów, a także ratowników TOPR Janusza Kubicę i Stanisława Mateję Torbiarza oraz pilotów „Sokoła” Bogusława Arendarczyka i Janusza Rybickiego, którzy zginęli w katastrofie lotniczej w Dolinie Olczyskiej. Są tablice poświęcone osobom związanym z Tatrami, które zginęły gdzie indziej, np. w innych górach. Upamiętnieni zostali w ten sposób m.in. sam pomysłodawca cmentarza Otakar Štáfl i jego żona Vlasta Štáflová, Wawrzyniec Żuławski, Stanisław Groński, Jerzy Kukuczka, Piotr Morawski, Wanda Rutkiewicz, Aleksander Ostrowski.

Jest tu wiele znanych nam nazwisk, zarówno z historii taternictwa, jak i z bliższych nam czasów. Taternicy, himalaiści, ratownicy, artyści…

Nad wejściem znajduje się głaz z wyrytym tekstem:
ZNAMYM I NEZNAMYM OBETIAM VYSOKYCH TATER
(Znanym i nieznanym ofiarom Wysokich Tatr).
Pierwotnym założeniem było upamiętnienie tych co zostawili swe życie w Tatrach. 

Na Cmentarzu umieszczono 60 malowanych drewnianych krzyży wykonanych przez rzeźbiarza ze wsi Detva, Jozefa Fekiača-Šumniego, i jego młodszego brata Jána.


Rozpoczynam spacer zadumy. Po drodze mijam tabliczki z nazwiskami tych co zostawili swoje życie w górach.


Idąc przenosimy się w inny świat. Świat gór [znam go z wędrówek i książek] i świat tych co odeszli [o wielu czytałem w książkach]. 

Odeszli na Gerlachu. I w filarze Ganku. W tym miejscu nie ma narodowości. Wszyscy kochali góry.

Zabierając życie góry nie pytają się o lata. Biorą młodych i starych.

Góry nie pytają się o zawód.
Mieczysław Karłowicz – polski kompozytor, dyrygent, taternik, pisał też artykuły z górskich wypraw. Zginął 8 lutego 1909 roku przysypany lawiną śnieżną u stóp Małego Kościelca. Pochowany został na Cmentarzu powązkowskim w Warszawie.

RELACJA za strona www.wspinanie.pl
Jednym z ważniejszych wydarzeń sezonu letniego jest niestety głośna śmierć Michała Jaczewskiego i Wojciecha Myszkowskiego na Kazalnicy, którzy giną podczas próby przejścia Malczykówki – w wyniku odpadnięcia jeszcze dość nisko, w trakcie wspinaczki z lotną asekuracją… Warto jednak zaznaczyć, że są również głosy, które wskazują na to, iż nie ma żadnego dowodu, że wspinacze szli z lotną asekuracją (taka wersja zaproponowana została w Taterniku), a odpadnięcie miało miejsce w okolicach Wielkiego Bloku.

Wspomnienie o Andrzeju Lewickim na stronie http://akpt.pl/wspomnienie-o-andrzeju-lewickim-w-30-ta-rocznice-smierci

Oby takich pożegnań było jak najmniej:
Ostatni raz widziałem Andrzeja w dniu wyjazdu na obóz rekonesansowy SKPG w Prokletie. Andrzej przyjechał do Krakowa po sprzęt, bo następnego dnia jechał w Tatry powspinać się. Przenocował u mnie w domu. Do Zakopanego jechał PKS-em, a że miał jeszcze trochę czasu więc odprowadził Zosię Musielewicz i mnie na dworzec PKP skąd wyruszała cała ekipa SKPG. Tam pożegnaliśmy się zwyczajnie życząc dobrej pogody i ciekawych wrażeń w górach.
Było to nasze ostatnie pożegnanie....

Janusz Sułowski

Na kamieniach tatrzańskich tablice - każda wiąże się z kimś kto umiłował góry i zostawił w nich swoje życie.





RELACJA   [wg portalu wspinanie.pl]
Po raz kolejny w ciągu ostatnich dwóch tygodni podsumowanie zimowej działalności za ostatni okres musze rozpocząć od podania tragicznej informacji, w którą ciągle trudno nam uwierzyć. Maciek Sokołowski, prezes Klubu Wysokogórskiego w Poznaniu, alpinista, skiturowiec, podróżnik, społecznik, a dla wielu z nas po prostu serdeczny przyjaciel, na którego zawsze można było liczyć, poniósł śmierć w wyniku upadku podczas zejścia z Małego Kieżmarskiego Szczytu Niemiecką Drabiną.



Zabrała ich lawina pod Rysami.

Sądząc po symbolice - wypadek lotniczy.



Najbardziej bolesne, gdy ludzie oddają życie ratując innych. Zawsze mam wielki szacunek dla tych ludzi. Ale jednocześnie zastanawiam się, czy nie zginęli przez ludzką głupotę.

Bogusław Arendarczyk, Janusz Rybicki, Stanisław Mateja Torbiarz, Janusz Kubica – ratownicy, którzy zginęli 11 sierpnia 1994 roku w trakcie akcji ratunkowej. Przyczyną tragedii była awaria sokoła – śmigłowca ratunkowego należącego do TOPR. Katastrofa miała miejsce w Dolinie Olczyskiej. 

Marek Łabunowicz („Maja”) i Bartłomiej Olszański – młodzi ratownicy, którzy zginęli 30 grudnia 2001 roku w trakcie akcji ratunkowej pod Szpiglasową Przełęczą. Mieli niecałe 30 lat.


Otakar Štáfl i Vlasta Štáflova – małżeństwo czeskich taterników. To właśnie Otokar był założycielem Tatrzańskiego Cmentarza Symbolicznego pod Osterwą. Zginęli od wybuchu bomby lotniczej 4 lutego 1945 roku.




Jan Długosz – charyzmatyczny taternik, autor wielu nowych przejść, prekursor nowatorskich technik wspinaczkowych. Zdobył uznanie zarówno w środowisku taterników, jak i alpinistów – zasłynął m.in. przejściem, symbolicznej wśród alpinistów, ściany Petit Dru i udziałem w pierwszym przejściu środkowego filara Freney. Był także literatem, ratownikiem górskim i szkoleniowcem. Zginął właśnie podczas prowadzenia szkolenia dla żołnierzy 2 lipca 1962 r. wskutek upadku z grani Zadniego Kościelca w Tatrach Wysokich. Pochowany został na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem.

Świadectwo tragedii. Każda tablica jest symbolem jakiejś tragedii. Nie zawsze tablice zawierają znane nazwiska. Koło jednej z tablic nie można przejść obojętnie: „29.09.1993 zginęli w północnej ścianie Lodowego Zwornika Karolina Kaiper lat 17 podczas zejścia granią i Zbigniew Koperczak lat 36 w odruchu niesienia pomocy”.



Na dole tablice symbole, a w tle góry, które upomniały się o tych ludzi. Dlaczego?

Wawrzyniec Żuławski – polski taternik, alpinista, ale też pisarz, muzykolog, pedagog, uczestnik Powstania Warszawskiego (jako żołnierz AK). Dokonał wielu pierwszych wejść nowymi drogami. Był autorem opowiadań i artykułów o tematyce górskiej. Do najbardziej znanych należą „Sygnały ze skalnych ścian” i „Tragedie tatrzańskie”, które stanowią już klasykę tej literatury. Gorąco polecamy te pozycje wszystkim interesującym się górami. Żuławski zginął w 1957 roku podczas akcji ratunkowej w Alpach i tam też został pochowany.


Andrzej Marciniak - 24 maja 1989 zdobył Mount Everest. Był jedynym ocalałym uczestnikiem tragicznej wyprawy z 1989 roku, w czasie której zginęli Eugeniusz Chrobak, Mirosław Dąsal, Mirosław Gardzielewski, Zygmunt Andrzej Heinrich i Wacław Otręba. Został wtedy uratowany przez prowadzącego akcję ratunkową Artura Hajzera. W Tatrach zabrakło mu szczęścia. Zginął 7 sierpnia 2009 podczas wspinaczki na Pośredniej Grani w słowackich Tatrach. Odpadł od ściany wraz z blokiem skalnym, który następnie go przygniótł.

Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski – polscy himalaiści, którzy zginęli 6 marca 2013 podczas zejścia z Broad Peak (wraz z dwójką innych polskich himalaistów dokonali pierwszego, zimowego wejścia na ten szczyt). Tablica została umieszczona w czerwcu 2014 roku.
Tomek Kowalski był związany z Poznaniem i Karkonoszami. Co roku zimą odbywa się bieg upamiętniający go - Jakuszyce - grzbiet Karkonoszy - Okraj - Karpacz.


Wanda Rutkiewicz - kobieta legenda - najsłynniejsza polska himalaistka - pierwsza kobieta, która zdobyła Mount Everest. Została w Himalajach na zawsze.

Jerzy Kukuczka – nazwisko legenda, alpinista i himalaista, drugi po Reinholdzie Messnerze zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, którą zdobył w ciągu niespełna 8 lat, podczas gdy Austriakowi zajęło to 16 lat. Lista jego wejść, wśród nich wytyczonych nowych dróg, także wejść zimowych, jest naprawdę imponująca. Zginął 24 października 1989 roku podczas zdobywania południowej ściany Lhotse.

Co roku przybywa kilka nowych tablic.

Ścieżkami wędrowałem parę godzin i wspominałem. Osobiście nie znałem nikogo, ale to są ludzie, co umiłowali góry i tam zostawili swoje życie.
Ja tez lubię góry. Uwielbiam po nich chodzić w samotności - uwielbiam ich cisze i spokój.  Wierzę, ze gdy wędruje po górach opiekę nade mną sprawują duchy tych co zostali w nich na zawsze i niech tak zostanie.

Na zakończenia chwila zadumy przy kapliczce.

O tych znanych napisano wiele książek, a o tych nieznanych???? Powoli odchodzą w zapomnienie.


A gdzie są Ci których nie odnaleziono w górach, a widziano ich tam ostatni raz - jak Wanda Rutkiewicz. Może przyleciały po nich Bieszczadzkie oraz Bosonogie Anioły i zabrały ich z lodowych szczelin na ciepłe Połoniny Bieszczadzkie.

Też chodzę po górach - może nie tak jak ci których spotkałem pod Osterwą. Chce jednak aby moje Anioły miały w swojej opiece tych pod Osterwą oraz tych którzy wędrują po górach.


Bosonogie Anioły.

A kiedy już się odcieleśnię
i butów mi nie będzie trzeba,
to na bosaka powędruję,
by na Bieszczady spojrzeć z nieba.

A może spotkam tam Anioły,
też bosonogie, tak jak ja,
co z plecakami zamiast skrzydeł,
są przezroczyste niby mgła.

Zanim do Piotra drzwi zapukamy,
nim nam uczynki zważą tam,
wędrówki swoje powspominamy
za które,Panie,odpuść nam

A kiedy już się odcieleśnię,
niczego mi nie będzie trzeba,
więc lekko będzie mi wędrować,
po szlakach Wysokiego Nieba.

Tam z Aniołami,które będą,
też całkiem lekkie,tak jak ja,
przy ogniu jeszcze raz zaśpiewamy,
nim rozpłyniemy się jak mgła.

Zanim do Piotra drzwi zapukamy,
nim nam uczynki zważą tam,
wędrówki swoje powspominamy,
za które Panie, odpuść nam

Wiesława Kwinto-Koczan 03.10.2004 Toruń


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ważny tekst. Dziękuję. Powinien być jednym z elementów górskiej edukacji, z którą jest gorzej chyba niż kiedyś. Część osób rzeczywiście ginie z powodu jej braku i braku wyobraźni wyobraźni. Ale góry też są nieprzewidywalne i nieodgadnione. "Góry się o nich upomniały" brzmi magicznie, ale jest niezwykle bliskie mojemu odczuciu, odczuciu tajemnicy gór, tajemnicy śmierci. Inaczej tylko można powiedzieć; "taki los", co też niczego nie wyjaśnia.
Zobaczyłam na tabliczce znajome mi nazwisko. Jest tu przedstawiona jako osoba nieznana. Nie zdążyła, gdyby nawet miała zostać znana.
Karolina Kaiper lat 17. Poznałam ją jako dziewczynkę ok. 2-3-letnią. Była córką Małgorzaty i Jacka, dwójki pedagogów. Ona pracowała na UW, on nie wiem gdzie, ale pięknie śpiewał Okudżawę i inne ballady, także po rosyjsku. Oboje kochali góry, mieli doświadczenie i na pewno przekazali je Karolinie. Poznałam ich na jakimś górskim obozie Koła Naukowego Pedagogiki UW. Karolina była żywym, temperamentnym dzieckiem. Pamiętam jak w chwili złości uderzyła mojego kolegę. Po rozmowie z rodzicami przyszła skruszona i powiedziała do Darka: "Psiepjasiam wujka,zie go biłam". Wszyscy ja lubiliśmy, a najbardziej Darek, który wymyślał coraz to nowe zabawy.
Co potem co się działo z Karoliną, nie wiem, bo straciłam kontakt z Jej rodzicami, słyszałam tylko, ze była bystrą dziewczyną, uczennicą, któregoś z dobrych liceów. Że lubiła góry.
Kiedy się dowiedziałam o Jej nagłej śmieci i tragedii, tego który próbował ją ratować i sam zginął byłam bardzo poruszona. Minęło wiele lat, a ja to zapamiętam już na zawsze. Anna Skowrońska

wedrowiec pisze...

Dziękuję za komentarz. No cóż takie jest to zycie. Zawsze kochałem góry i chyba nie przestanę. Dwa lata temu sporo czasu spędziłem w Tatrach Słowackich. Sporo pochodziłem. Ostatni pobyt to ostatnia niedziela października - ostatni mozliwy termin chodzenia. Od 1 listopada Tatry sa zamkniete. Miałem plany na kolejny rok. Nie myslałem, że to będzie mój ostatni pobyt do dnia dzisiejszego. Kiedy pojade nastepny raz................ A na blogu pisze co czuje na duszy i sercu.
Niestety kolejnych wpisów brakuje. Podstawowe przyczyny to brak czasu oraz polityka Google. Moje zdjęcia mogę znaleźć wszędzie gdzie istnieje Google. Myślałem, że będą tylko na blogu, a jest inaczej.

Anonimowy pisze...

Bardzo dawno nie byłam w Tatrach, żal. Mam kolegę w Górach Świętokrzyskich i ostatnio tam jeżdziliśmy. Porównać się nie da. Choć ładnie. Ale Tatry to TATRY!
AS

wedrowiec pisze...

No cóż ja z Tatr Polskich wyleczyłem sie parę lat temu. Polubiłem Tatry Słowackie. Zdecydowanie sympatyczniejsze - brak tych tłumów, chamstwa i bałaganu jaki jest u nas. A odnośnie gór. Byłem chyba we wszystkich górach w Polsce i stwierdzam, że każde są ładne - nawet te najstarsze Góry Świetokrzyskie. Na przykład Bieszczady wbrew temu co mówią inni najpiękniejsze sa wiosna, gdy przyroda budzi się do życia. Tego nie da się opisać. Polecam.