No cóż w górach nie najważniejsze jest wchodzenie, ale schodzenie ze szczytu.
Należy tak wędrować, aby liczba wejść nie była większa od liczby zejść.
Z Kościelca zszedłem na Przełęcz Karb. Ostatnie spojrzenie na Zmarzły Stawek w dole....
.......oraz Orlą Perć. Ta trasa pozwala choć trochę poczuć urok górskiej wędrówki.
Pierwszy raz pokonywałem ją jako dziecko [w liceum] z Ojcem, potem pokonywałem ją z Córką, a teraz jedynie oglądam..... chyba czas wybrać się z drugą Córką, bo z wnukami już nie dam rady.
Już na dole w Dolinie Stawów Gąsienicowych. W prawo szlak na Przełęcz Świnicką - byłem tam dwa lata temu w październiku.
Jeszcze spojrzenia na te wspaniałe skały - niedawno gdzieś tam byłem.
Zielony Staw Gąsienicowy - dziwne zestawienie -
monumentalne góry i jeziorka w otoczeniu zieleni.
W dali widać budynki na Kasprowym Wierchu.
monumentalne góry i jeziorka w otoczeniu zieleni.
W dali widać budynki na Kasprowym Wierchu.
Oj jeszcze cofnąłbym się... Widok na Tatry Wysokie.
A to też Zielony Staw, ale z widokiem na Tatry Zachodnie - zupełnie inna sceneria.
I schronisko na Hali Gąsienicowej
- ileż to wspomnień z młodości łączy się z tym miejscem.
Widok na Mały Kościelec.
A w dali właściwy Kościelec i pasmo Orlej Perci.
Obracamy się 90 stopniu zgodnie z ruchem wskazówek zegara i jakże inny widok.
Hala Gąsienicowa - niepowtarzalne miejsce - jeden tylko warunek - jest miło i przyjemnie, gdy brak ludzi. W pełni lata lepiej nie zaglądać tutaj - chyba, że ktoś będzie mieć szczęście i nie będzie kursować kolejka na Kasprowy Wierch. Takie szczęście miałem - kolejka była w remoncie, a gdy wychodziłem pogoda była taka sobie.
Jeszcze ostatnie spojrzenie na Tatry Wysokie.
A z przodu kotlina Zakopanego - nie lubie tej miejscowości i praktycznie jej nie znam.
Wolę oglądać się do tylu - zdecydowanie ciekawiej.
No cóż powoli czas opuszczać Tatry - może jeszcze kiedyś powrócę.
Kochani - teraz nastąpi prawie dwutygodniowa przerwa w blogowych Wspomnieniach Wędrowca. Jadę na Ukrainę zobaczyć to co jeszcze pozostało z przeszłości i jeszcze nie zawaliło się. Ale to już będzie tematem oddzielnego cyklu jesiennych wędrówek.
A latem powędrujemy jeszcze wzdłuż najpiękniejszej rzeki w Polsce, która - przynajmniej według mnie - winna być zaliczona do cudów natury zamiast Wielkich Jezior Mazurskich, a może i lepiej, że tak nie stało się....... wędrowcy nie zamęczą jej.