poniedziałek, 2 listopada 2009

Idź na cmentarz i poznaj, że żyjesz

Dwa tygodnie temu planowałem pobyt w Bieszczadach, a wylądowałem na wschodzie w okolicach Białej Podlaskiej. Trzeba coś zrobić z wolnymi dniami oraz z nieciekawą pogodą. Rano wyjechałem w okolice Białej Podlaskiej. Wielokrotnie przejeżdżałem przez małą miejscowość Wisznice. Przejeżdżałem koło starego cmentarza, kiedy był zarośnięty i po jego uporządkowaniu. Niestety nie miałem czas zatrzymać się. Ale tego dnia nic mnie nie goniło i zatrzymałem się.

Jest to stary cmentarz rzymsko-katolicki oraz unicki. Unitom zostaną poświęcone oddzielne wędrówki.

Cmentarz założono w 1800 roku i był czynny do 1908 roku. Zachowały się nagrobki części rzymsko-katolickiej, natomiast nagrobki unickie uległy niestety zniszczeniu.

Zaraz przy wejściu nagrobek Ratajewiczów. Niewiele mówi mi to nazwisko. Mieszkali gdzieś w okolicy, bo w pobliżu jest wieś Ratajewicze. W okolicy przebywał Tadeusz Kościuszko.

Obok nagrobek młodej kobiety- Pauliny Dopieralskiej- która zmarła w wieku 25 lat.

A oto inny nagrobek - oficerów wojska polskiego - Józefa oraz Napoleona Kępińskiego.

Chodząc wśród tych starych nagrobków wracają wspomnienia o przeszłości.

Na tym cmentarzu - ku mojemu zaskoczeniu - są pochowani w linii prostej przodkowie generała Kazimierza Sosnkowskiego - Naczelnego Wodza Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie II Wojny Światowej - pułkownik Ignacy Sosnkowski, który był właścicielem Wisznic.

Na cmentarzu jest również nagrobek Juliusza - syna Ignacego.

I kolejne zaskoczenie. Wiedziałem, że w pobliżu jest dworek, w którym mieszkał Józef Ignacy Kraszewski, ale nie wiedziałem, że na tym małym cmentarzu znajdę nagrobek Matki pisarza Zofii oraz rodziny.

Kolejne odnowione nagrobki - zaskakujące, że w tak małej miejscowości znaleźli się ludzie, którym chciało się coś robić, aby odnowić zarośnięty cmentarza i ocalić to miejsce przed zapomnieniem. I tym różni się ten niedoceniany wschód Polski od innych rejonów.

Właściciel pałacu w sąsiednich Horodyszczach. Jak ostatnio - parę lat temu - byłem przy nim znajdował się w prywatnych rękach i trwała odbudowa. No cóż trzeba tam zajrzeć.

Kolejny nagrobek związany z tymi terenami - Bronisława Mierzwińskiego - właściciela dóbr na Podolu i Podlasiu.
A to nie wiadomo czy nagrobek, czy pomnik. Sadząc po nazwiskach osoby uwiecznione związane są z sąsiednim majątkiem Romanów. Jakie dziwne te nagrobki - nawet zadbano o tablice.

Zarządca majątku.

Nauczycielka z Romanowa. Tam mieszkali rodzice J.I.Kraszewskiego. Może go uczyła.


Pamięci rodzicom - postawiony przez dzieci Józefa i Emilię Zaborowskich.



No i nagrobek Kraszewskich.
Żona brata pisarza.

Brat pisarza.
Brat pisarza.


Na górze rodzinnego grobowca napis [według Ewangelii Św.Jana]:
JAM JEST ZMARTWYCHWSTANIE Y ŻYWOT, KTO W MIĘ WIERZY CHOĆBY Y UMARŁ ŻYW BĘDZIE

Coś w tym chyba jednak jest. Te nagrobki przetrwały. Tak jak i twórczość Józefa Ignacego Kraszewskiego.
No i jeszcze jeden ciekawy nagrobek - Powstańców 1863 roku.

No cóż kochani. Powoli czas kończyć tą zaduszkową wędrówkę. Rozejrzyjmy się wokoło. Czyż motto tej wędrówki nie zawiera optymistycznej prawdy?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

zabytki to wiem ale tego widoku jednego nie lubie przepraszam komentarz byłby smutny.