Będąc w Warszawie przemierzałem Warszawę od Belwederu, poprzez Krakowskie Przedmieście do Katedry, a właściwie Placu Zamkowego. Jakże inaczej wyglądało miasto niż w telewizji.
Już koło Belwederu na płocie wielkie plansze przypominające tych co odeszli do Domu Ojca.
Jeszcze dzień prędzej był tutaj tłum ludzi - dzisiaj pojedyńcze osoby. Pałac tętnił życiem, a teraz panuje w nim cisza. Chyba tylko Książę Józef Poniatowski nie zmienił się - tak jak miesiąc temu i tego dnia stał na swoim cokole - ratował Polskę, a Prezydenta ..............
Na ścianach i murkach poprzyklejane rożne ludzkie refleksje - napisane prosto od serca.
Prawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,
Będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konflikcie,
Dzisiaj lekko pobledli i trochę strapieni,
jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie.
Nie potrzeba łez waszych, komplementów spóźnionych,
Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,
Dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie Wasze androny,
Wasze żarty i kpiny wylewane przez szkło.
Bo pamięta poeta, zapamięta też naród,
Wasze jady sączone bez ustanku dzień w dzień.
Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru...
Karlejecie pętaki, rośnie zaś jego cień.
Od Okęcia przez Centrum tętnicami Warszawy,
Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem,
Jedzie kondukt żałobny, taki skromny, choć krwawy,
A kraj czuje - Prezydent znowu jest w Swoim mieście.
Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej,
Nie potrzeba milczenia mącić fałszu zła nutą,
Na kolana łajdaki, sypać popiół na głowę!
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!
Bardzo dużo tych ludzkich refleksji - można by było iść cały dzień i czytać.
Maciej Płażyński - związany z Polonią. Przed domem Polonii.
Wśród rzeczy znalezionych na miejscu tragedii w Smoleńsku, nie udało się odnaleźć obrazu Matki Bożej Katyńskiej, który był na pokładzie samolotu TU-154M. Drewnianą płaskorzeźbę i stułę księdza Zdzisława Peszkowskiego wiozła na uroczystości w Katyniu Teresa Walewska - wiceprezes Fundacji „Golgota Wschodu". Zakończyła w katyniu swoja ziemska wędrówkę.
Oryginalny obraz miał znaleźć się w Katyniu na specjalnym miejscu przy ołtarzu. O to, by Matka Boża Katyńska „uczestniczyła” we wszystkich uroczystościach upamiętniających śmierć 20 tys. oficerów, dbał zmarły przed trzema laty ksiądz Zdzisław Peszkowski .
A na sam koniec warto przytoczyć znany wiersz księdza Jana Twardowskiego
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz