czwartek, 3 lutego 2011

Zaklęte Miasto - część II

Dzisiaj kontynuuję wędrówkę ulicami Zaklętego Miasta. Podczas poprzedniej wędrówki poznaliśmy pierwszych mieszkańców - Kaczęta. Ale to nie wszyscy mieszkańcy.

Jak w każdym mieście musi być władza. Zaklęte Miasto ma tron dla władcy Liczyrzepy. Tron można zobaczyć i nawet na nim zasiąść.

Niestety władcy nie widać. Może pozostawił on go dla tych którzy chcą zasmakować władzy i panowania.
Widok z tronu jest wspaniały. Nic nie miałbym jednak na przeszkodzie aby zasiadać na tym tronie. I oczywiście z takim widokiem.

Wśród drzew widać mieszkańców na spacerku. A to pewnie przewodnik pokazujący i objaśniający panoramę roztaczającą się z ulic miasta na okolicę.


A tutaj kolejne zwierzątko - Wielbłąd. No może trochę wysoki, aby go dosiąść.

Dziwne są te ulice. Domy bez okien, a zarazem dużo zieleni.


Znowu jakiś zabłąkany przechodzień.

Ale mieszkańcy pamiętali, aby goście nie pobrudzili sobie bucików. To pewnie dla tych co wędrują w szpileczkach.


Oj trzeba cichutko przechodzić. Stopa śpiącego mieszkańca.




A tutaj Małpolud. Pewnie pilnuje otoczenia czy nie pojawili się na horyzoncie mieszkańcy jakiegoś wrogiego miasta, albo czy goście zachowują się właściwie..

Ciekawy jest ten spacer ulicami tego dziwnego miasta.

Zazdroszczę mieszkańcom tych wspaniałych widoków. I to na co dzień.


A to co za podziemne komnaty.

Nawet wyglądają ciekawie.

Tylko tak jakoś dziwnie - gdzie są mieszkańcy.


Oj nie chciałbym ich spotkać. To czeluście Diabelskiej Kuchni.


Jest ona rzeczywiście Diabelska. Wąskie uliczki. A ruchem sterują niewidzialne Diabełki, a może Diabliczki.

Okna wysoko - aby nikt nie uciekł.


Strome zejścia oraz wejścia.

Nawet ta kuchnia jest malownicza.

Tylko gdzie te potrawy?

No cóż Diablice pewnie odchudzają się i trafiłem na okres postny.


No cóż nie ma nic do jedzenia [Diabły nie są zbyt gościnne], a więc czas wychodzić - zanim jeszcze nas wypuszczą.



Ale tak z drugiej strony ta kuchnia jest malownicza. Tym nie mniej chciałbym zobaczyć przynajmniej jakąś Diabliczkę.





Ale pomimo wszystko wole być na powierzchni. Tam jest sympatyczniej.


Choć niezupełnie jest to możliwe. Bo następną budowlą jest Piekiełko.




No cóż, ale to jeszcze nie wyjście z miasta. Miasteczko to opuścimy podczas następnej wędrówki.

Brak komentarzy: