sobota, 19 listopada 2011

Jesienna wedrowka - no moze niezupelnie - cz. 2

No cóż ponownie przepraszam za opóźnienie. Tydzień temu - tłumiąc żal po niedoszłej imprezie na Przełęcz Legionów - szalałem rowerkiem po "singltrackach" w Górach Izerskich [Sudety - koło Świeradowa Zdroju]. Co to jest pokażę za tydzień.

Dwa tygodnie temu w zimowej scenerii zakończyliśmy wędrówkę na Połoninie Kuk. Jak to w górach bywa najpierw trzeba wejść, a potem zejść. Na szczęści pogoda zaczęła się poprawiać.
Wreszcie coś widać. To kierunek wędrówki.

Mgły jeszcze nas nie opuściły, ale nie jest już tak źle jak podczas wchodzenia.

OOOOOOOOOOOOOOO, nawet pojawiają się błękitne kawałki nieba.

Na chwilkę, ale zawsze trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej, a gorzej już było - przynajmniej w górach.

A to nagroda - wspaniałe widoki.

A kondukt wlecze się po górach - no cóż - trochę już zmęczony. Śnieg nadal utrudnia wędrówkę.


Ale uroku wędrówce dodają wspaniałe stroje "modelek" [drzew].

Chyba natura jest najlepszym kreatorem mody.

Przynajmniej ja tak sądzę.

Czyż te modelki nie są piękne.

Modelki modelkami, pokaz mody zimowej pokazem mody, ale trzeba maszerować dalej.


A to co. Jakieś dziwne te drzewa.

W tym rejonie parę lat temu był kataklizm. Wybuch gazociągu i pożar.

Ta sceneria ma coś z kosmosu.

Na szczęście pojawia się błękitne niebo wprowadzające trochę życia w ten ponury i zimny księżycowy krajobraz.

W dali widać słoneczko i barwy jesieni.


Gdzieś tam jest cel wędrówki. Sceneria coraz ładniejsza. Mgły już nie ma.

Jeszcze tylko w otoczeniu ten księżycowy krajobraz.


Coś strasznego. Często chodząc nie zdajemy sobie sprawy po czym chodzimy i co może się zdarzyć. Jeszcze wiele lat upłynie zanim przyroda w pełni wróci na ten teren.

"A w dolinach piękna jesień". Powoli widać ją.

Jeszcze trochę mgiełki - aby nie odwyknąć.

Jeszcze spojrzenie na jesienną połoninę [połowa października] w zimowej scenerii i ............

............."złote liście lecą z drzew".

Znów mamy jesień.


No i oczywiście trochę cieplej. Można przebrać się.
Niestety trzeba zacząć forsować strumyki.

Wreszcie pożegnaliśmy [przynajmniej na dzisiaj] zimowa scenerię i........

i możemy podziwiać Zakarpacie w barwach jesieni.


Znów pojawia się słoneczko i robi się coraz cieplej. Czas na suszenie.




Jeszcze parę godzin temu brnęliśmy po sniegu w barwach bieli wśród mgieł.

A teraz podziwiamy cudowną jesień.

To nagroda za całodzienny trud. Jesień została znaleziona.

Doszliśmy do wsi Łoziański. Po drodze mijamy stare chatki. Jeszcze parę lat i będzie to czas przeszły dokonany.





I wreszcie cel wędrówki. No może niezupełnie. Zamknięty i nici z nadziei na "tankowanie".

Na szczęście autokar był właściwie zatankowany i ogrzany. Mogliśmy rozpocząć podróż na nocleg.


Brak komentarzy: