Jeżdżąc po Polsce trafiam w różne miejsca. Czasem na dłużej, a czasem na chwile. Wtedy mam jedynie możliwość wieczornego spacerku. Tak było i tym razem.
Listopad 2009 roku.
Listopad 2009 roku.
Zajechałem do Nowego Wiśnicza z zamiarem nocowania na zamku. Wszędzie przy drodze tablice informujące o możliwości wspaniałego noclegu w rezydencji Lubomirskich [czasem można sobie pozwolić na odrobinę luksusu]. Niestety nocleg nie wypalił. Dwa wielkie rody polskie - jeden będący właścicielem zamku, a drugi ............... - pozostawię bez komentarza - dogadały się i zamek został praktycznie zamknięty dla ludzi. Pomimo, że został wyremontowany za publiczne pieniądze i parę lat prędzej podlegał pod Muzeum Narodowe w Krakowie - można było zwiedzać i nocować. Pozostał tylko wieczorny spacer. Obecnie podobno jest otwarty jako muzeum - osobiście nie sprawdzałem.
Tam miałem nocować. Wygląda zachęcająco.
Przez lata II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej na Koryznówce mieszkali Ludmiła i Tomasz Serafińscy, prowadząc tu działalność konspiracyjną i udzielając schronienia ukrywającym się osobom (Witold Pilecki). Tomasz Serafiński w pierwszych latach powojennych rozpoczął akcję społecznego, sezonowego udostępniania zwiedzającym matejkowskich pamiątek i wnętrz Koryznówki. Po jego śmierci
(1966r. ) rodzina kontynuując tę działalność rozpoczęła w 1976 roku remont budynku w dokończeniu, którego pomogła ekipa pod kierunkiem prof. Alfreda Majewskiego, prowadząca prace na wiśnickim zamku.
W 1981 r. na Koryznówce staraniem rodziny zostało otwarte Muzeum pamiątek po Janie Matejce, działające na podstawie porozumienia pomiędzy właścicielami a Muzeum Okręgowym w Tarnowie jako jego Oddział. Kierownikiem jest Pani Maria Serafińska - Domańska - a więc jednak właściciele mogą dogadać się z Państwem - zupełnie inaczej jak w przypadku zamku. Wszystko zależy od kultury.
Następnego dnia z rana ruszyłem w dalsza drogę. Od tego czasu nie zawitałem już do Wiśnicza - mam z nim również przyjemne wspomnienia.
Przez wiele lat - praktycznie od 1984 roku - bywałem prawie rokrocznie w pobliskim Rozdzielu na wakacjach. Pamiętam zamek w ruinie. Pamiętam jego odbudowę. Nieraz ze szkolnymi grupami [oprowadzałem grupki uczniów - pomagając na wycieczkach koleżankom nauczycielkom] chodziliśmy po południu [załatwiając wejście z pilnującym zamku] po remontowanej rezydencji, ale to już wspomnienia. Niesmak tego pobytu pozostał.
2 komentarze:
Hmmm to przykre...ale żyjąc trochę na tym świecie chyba już wiesz,że marzenia nie zawsze się spełniają;).
Teraz jest już hotel
Prześlij komentarz