ZAPOMNIANA GÓRA
dziwna nazwę nadałem tej górce, ale tak ona wygląda dla mnie.
Wielokrotnie jadąc w okolicach Wrocławia z daleka widziałem wielki masyw górski - a właściwie jedna wielką górę dominująca nad polami - stojąca na uboczu wielkiego sudeckiego masywu.
Niestety czas nie pozwalał na jej zdobycie - choć wiele o niej słyszałem i byłem ciekaw co zobaczę podczas takiej wędrówki.
Z daleka góra wyglądała zachęcająco.
Podjechałem autkiem na Przełęcz Tąpadła. Był to lipcowy wtorek 2011 roku. Liczyłem, że będzie cichutko i spokojnie. Niestety na parkingu ledwo znalazłem miejsce - coś nie tak pomyślałem i ruszyłem do góry nie spodziewając się tego co spotka mnie później.
Ale jakbym wyczul sprawę nie poszedłem główną drogą.
Najpierw z dwa kilometry płaską drogą przez las - przyjemny spacerek, ale nic nadzwyczajnego.
Potem kawałek stromo pod górkę przez grupę skałek SKALNA.
Przyjemny spacerek, ale nic nadzwyczajnego.Znów kawałek płasko..........
i właściwa wspinaczka. Przecież trzeba podejść ponad 300 m pod górkę.
Idąc przez Skalną Perć....
oraz Olbrzymki.....
powoli zbliżam się do szczytu.
Wreszcie trochę przestrzeni, ale nadal wędrówka lasem pod górkę.
Mijam kolejne grupy skałek. Jest cicho, ale i monotonnie.
Niewiele widać.
Tam gdzieś w dali szczyt - kto postawił na nim ten dziwoląg. Niestety cywilizacja powoli zaczyna wszędzie docierać.
Wreszcie widać trochę przestrzeni. Na szczęście pogoda dopisuje i widoczność jest wspaniała.
Partia szczytowa niczym nie wyróżnia się od innych górek, a więc nic nadzwyczajnego.
No może wyróżnia się wspaniałą panoramą na okolice.
Wreszcie zdobywam szczyt - jest to masyw Ślęży. Na szczycie kolejne rozczarowanie w postaci "wspaniałej wieży widokowej". Została ona wybudowana w okresie II wojny światowej. Widok z niej jest rzeczywiście wspaniały, ale sama w sobie jest szkaradna.
Podobnie jak ten twór cywilizacyjny. Takie budowle nie przemawiają do mnie.
Na szczycie jest kościół p.w. Nawiedzenia NMP z połowy XIX w. Niestety nie dodaje on uroku temu miejscu.
Natomiast panorama okolicy jest wspaniałą, no gdyby nie ta cudowna wieża cywilizacyjna.
Na polanie podszczytowej znajduje się schronisko im.Romana Zamorskiego.Budynek nawet ładny, ale niestety brak wody i o jakimkolwiek posiłku można zapomnieć. No cóż turysta musi być przygotowany na wszystko. Są w nim plansze przedstawiające historie tego miejsca, ale sposób prezentacji [rok 2011] pozostawia wiele do życzenia.
Na budynku znajduje się tablica ze słowami wypowiedzianymi przez twórce schroniska Romana Zamorskiego:
Na słowiańskiej góry szczycie
pod jasną nadziei gwiazdą
zapisuję wróżby słowa:
wróci, wróci w stare gniazdo
stare prawo, stara mowa,
i natchnione Słowian życie.
No cóż przydałaby się jeszcze informacja kim był Pan Roman Zamorski.
W okolicy szczytu Ślęży znajdują się rzeźby kultowe wykonane z granitu ślężańskiego około 1300-400 lat p.n.e. Oto jedna z nich zlokalizowana na polanie pod szczytowej - Niedźwiedź.
Niedźwiedź jest oznaczony znakiem solarnym ukośnego krzyża.
Jeszcze ostatnia chwila spokoju i spojrzenia na panoramę.
A to co - zaczynają docierać tłumy ludzi zakłócających ciszę i spokój jaki panował do tej pory. To uczestnicy corocznego Zjazdu Czarownic - choć sądząc po uczestnikach - to również czarowników.
No cóż nic tu po mnie - gdyby jeszcze były same czarownice to może dogadałbym się, ale jak pojawia się grono czarowników to trzeba uciekać. Po drodze mijam wspinające się czarownice - ale chyba jakieś podrabiane - albo po drodze pogubiły miotły i teraz muszą iść na nóżkach.
Po drodze mijam jeszcze parę starożytnych postaci zaklętych w kamienie. W klatce Panna z Rybą oraz Dzik [chociaż według niektórych źródeł Niedźwiedź].
Jak oni pogodzą się w jednej klatce.
Widocznie zapewnia to znak solarny na grzbiecie Dzika [Niedźwiedzia].
Powoli czas ruszać dalej bo robi się ciemnawo, a ponadto z tymi czarownicami to jakoś nieswojo.
Jeszcze ostatnie spojrzenia i ostry marsz do samochodu aby zdążyć przed zachodem słońca............
..... oraz godziną duchów.
Po niecałej godzince marszu docieram do autka. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zemsta czarownic - założyłem buty z cienka podeszwą, a końcowa droga prowadziła szutrem - tragedia - ledwo doszedłem - czułem się jakbym szedł boso. Szybko wsiadłem w autko i odjechałem. Po drodze zastanawiałem się co ludzie widza w tej górze - przynajmniej ja zawiodłem się. Góra lepiej wygląda, gdy patrzymy na nią z "zewnątrz".
Tych którzy są zainteresowani historią Ślęży i okolic zapraszam do odwiedzenia strony Ślęża i Sobótka