Pamiętam te jesienne spacery. Tatuńcio powoli szedł brzegiem jeziora, a ja zatrzymywałem w kadrze otoczenie.
Ile to wspólnych kilometrów - no może nie kilometrów - lecz setek metrów przemierzyliśmy razem.
Do dzisiaj wspominam te jesienne spacery. Jesienna sceneria i Tatuńcio. Dwie sylwetki powoli włóczące się brzegiem jeziora. Jedna u schyłku życia - 85 lat, a druga - też już nie najmłodsza.
Czasami Tatuńcio siadał na ławeczce i obserwował otoczenie lub wygrzewał się na słoneczku.
Ja tymczasem próbowałem rozmawiać z Tatuńciem.Dziwna to była rozmowa, praktycznie był to mój monolog. Tatuńcio słuchał moich słów - nie wiem czy coś rozumiał, ale ja miałem wiernego słuchacza.
Czasem tej dziwnej parze przyglądały się ptaszki.
Patrzyłem na to jezioro - obserwowałem je przez półtora roku przynajmniej raz w tygodniu.
Dzisiaj trudno policzyć ile razy wędrowałem tą dróżką - ile razy siedzieliśmy w tej altance.
Gdy Tatuńcio odpoczywał - ja często fotografowałem otoczenie.
Tym razem w jesiennej scenerii.
To chyba najpiękniejsza pora roku po wiośnie.
Może niektórzy zdziwią się takim podejściem do jesieni. Zawsze wole wiosnę, gdy przyroda budzi się do życia i potem następuje lato - jego pełnia.
Jesień jest ładna, ale po niej następuje zima i przyroda zamiera - staje się zimna. Zaczyna wyglądać jak film czarno-biały. Może dlatego Zaduszki są jesienią, a nie wiosną.
Ale cieszmy się jeszcze jesienią - jej kolorami.
Podczas wędrówek z Tatuńciem miałem czas obserwować przyrodę.
Nikt mnie nie poganiał, a Tatuńcio zawsze słuchał mnie z zaciekawieniem.
Oglądał ze mną kolorowe roślinki.
Przecież to on nauczył mnie wędrówek i patrzenia na przyrodę.
Uwielbiał zbierać grzyby. Pamiętam te wyjazdy.
Niestety przy zbieraniu grzybów nie było ze mnie wielkiego pożytku. No chyba tylko przy noszeniu.
Za mną można było zbierać grzyby jak przede mną.
I tak pozostało do dzisiaj. Na grzybach znam się tylko, gdy są na talerzu.
Pomimo tego uwielbiam chodzić po lesie - niezależnie od pory roku.
Do dzisiaj wspominam cotygodniowe spacery z Tatuńciem.
Miejsce było to samo - tylko inna pora roku i inne barwy pory roku.
Trwało to prawie półtora roku. Niezapomniane. Te ulotne chwile z Tatuńciem pozwalały mi odpoczywać od codziennych problemów.
Te chwile z Tatuńciem i przyrodą.
Tą droga często zjeżdżałem autkiem z Tatuńciem na jeziorko. Chyba wtedy, ktoś czuwał nad nami. Pomimo, że nie wolno, nikt nie zwrócił uwagi.
Niestety, nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem nad Jeziorem z Tatuńciem. Czas ucieka. To już 4 lata minęły od ostatniego spacerku. Już więcej takie chwile nie powtórzą się i nie wrócą. Pozostają jednak wspomnienia i chwile zatrzymane na zdjęciach. Mam nadzieję, że Tatuńcio je wspomina i nieraz zagląda w te miejsca.
2 komentarze:
Szkoda, że jesień jako pora życia nie ma w sobie tyle uroku ,co jesień - pora roku... .Ale obie mają dużą dawkę melancholii.
To co minęło,już się nie wróci.
To co za nami,już nie powróci.
To co czas zabrał,już nie nadejdzie.
To co odeszło,już nie przybędzie.
Cieszmy się chwilą która jest z nami.
Cieszmy nadzieją,która przed nami.
Cieszmy się szczęściem,
które w nas iskrzy...
Cieszmy się sobą póki świat błyszczy.
Życie krótkie,szybko ucieka.
Prześlij komentarz