wtorek, 8 sierpnia 2017

Kiedyś to miejsce wygladało zupełnie inaczej

Stolica koni arabskich. Janów Podlaski - a właściwie Wygoda koło Janowa Podlaskiego. Byłem tam wiele razy w przeszłości. Zawsze wyjeżdżałem ze wspaniałymi wrażeniami i obietnicą powrotu. W miejscu tym można było się wyłączyć od codziennych trosk i problemów. Po prostu konie, a właściwie ich terapeutyczne działanie. Przynajmniej dla mnie. Nie znam się na koniach. Nigdy w życiu nie siedziałem na koniu. Ostatni raz byłem w tym roku [po paroletniej przerwie] i stwierdziłem, że...... minione lata już chyba nie wrócą.

Post ten odzwierciedla Wspomnienia Wędrowca, gdyż przedstawione w nim zdjęcia zostały wykonane w 2013 roku, a więc przed "dobrą zmianą" jaka nastąpiła w czasie późniejszym.

Na wybiegach biegają konie. Inne pozują i są zaciekawione intruzem przy płocie.



Ale najmilsze chyba są źrebaki. Tak jak dzieci.




A oto stajnie w której małe z mamami spędzają wspólnie czas. Niektóre z małych miały po parę dni. Niesamowity widok. Można obserwować godzinami.


Ku mojemu zaskoczeniu stwierdziłem, że obecnie w tej stajni nie ma już mam z dziećmi.

A widok był niesamowity. Prawie jak w domku w którym jest rodzina.

Na spacerze. Każda mama pilnuje swojego malucha. Uwielbiałem to miejsce. Mogłem siedzieć godzinami i patrzeć.
A male, jak dzieci - po prostu szaleją.

I jak tu można nie zatrzymać się i przechodzić obojętnie. Przecież takie widoki odrywały mnie od zwariowanej codzienności. Chwila zapomnienia o problemach.


A teraz krótki wyścig. Kto szybszy. Hej mały - nie uciekaj za daleko.


Ten maluch jest grzeczniutki. 



Coby tu jeszcze wywinąć. Tak jak dziecko - musi rozrabiać.




Czyż nie jestem ładny lub ładna.




I znowu zabawa. Trzeba wykorzystywać beztroskie chwile.


Nieraz wędrując po stadninie spotykałem jej szefostwo. Niestety dzisiaj tych ludzi nie ma już na terenie stadniny. Podobnie jak budynek dla źrebaków i znajdujący się przed nim wybieg nie tętnią życiem, jak kiedyś. Po prostu nie ma w nim żłobka i przedszkola.


Na dalszych zdjęciach mamy ze swoimi dziećmi.


Nie znam się na koniach. Ale uważam, że są to jedne z cenniejszym moich zdjęć


Po prostu to co zatrzymałem w kadrze - to jest czasem przeszłym dokonanym, który już nie wróci w takiej postaci. Małe źrebaki mają najwyżej parę tygodni - zdjęcia były robione na początku maja 2013 roku.








Obraz stadniny przedstawiony na zdjęciach już chyba nie wróci w tej postaci jaką ja zapamiętałem i utrwaliłem podczas wielu spędzonych dni. Jak jest i jak będzie - nie mnie oceniać. Gdy jednak byłem w tym roku na wiosnę panowała "straszna cisza". A cisza na ogół nie wróży nic dobrego - mam nadzieję, że nie była to cisza przed kolejną burzą. Starczy tych burz.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękne konie, sympatyczne opisy. Duża przyjemność popatrzeć i poczytać. Niestety dziś ze stadniną jest chyba coraz gorzej.
AS

wedrowiec pisze...

Niestety prawda jest brutalna. Stadnina i jej atmosfera to już czas przeszły dokonany i który odszedł. A spędziłem tam wiele czasu wykonując prace zawodowe w okolicy. Nie byłem od paru lat. Nie wiem co dzieje się z ludźmi którzy ja tworzyli i nadawali klimat. Nie zapomnę ich, a szczególnie Pani Basi.