Tym razem wspomnienia z tegorocznych krosów. Jednak zaznaczam, że zdjęcia nie są mojego autorstwa - są wykonywane przez organizatorów. W tym roku zaliczyłem już 13 krosów - oto wspomnienia z niektórych.
Iława - Wyścig Pięciu Jezior
Na tą imprezę trafiłem przypadkowo. Miałem w okolicy prace zawodowe. Jak zwykle spojrzałem do kalendarza no i ....... dowiedziałem się, że jest zabawa na rowerkach. Wystartowałem. Teren zupełnie nie znany. Była okazja, aby poznać coś nowego.
Przed startem. Jak zwykle optymizm.
Start. Co będzie na trasie. Wprawdzie objechałem ją poprzedniego dnia, ale zawsze są niespodzianki.
Początkowo był kawałek po szutrowej drodze w lesie. Ale to był tylko początek.
No i chyba najciekawszy element trasy. Przejazd po kładce przez jezioro Radomno. Niestety nieprzyjemny. Kładka ma ponad 250 m długości i niewiele szersza niż kierownica roweru.Na szczęście nie padało i było sucho.
Trasa przebiegała głównie drogami leśnymi i ścieżkami nad jeziorami.
Ale byłe również górska premia. Może niezbyt trudna, ale zawsze pod górkę.
Dla mnie ten podjazd nie stanowił żadnego problemu, ale większość pokonywała wzniesienie na piechotkę.
No i wreszcie meta - koniec zabawy.
Ku mojemu zdziwieniu - byłem najstarszym zawodnikiem - znalazłem się na podium w mojej kategorii wiekowej - "Dziadków". Niestety PESELU nie można zmienić, a czas płynie nieubłaganie do przodu.
Niestety w czasie dekoracji zaczęło pada i zepsuła się pogoda. Tak nieraz bywa, ale lepiej, że w czasie dekoracji niż w czasie jazdy.
Fajna impreza i fajna trasa - może wrócę za rok.
Kross w Obornikach
Ten kros zaliczałem w zeszłym roku. Było fajnie oraz lekko i przyjemnie. Z takim nastawieniem startowałem w tym roku.
Zawiodłem się. Trasa została radykalnie zmieniona odnośnie stopnia trudności. W zeszłym roku większość trasy przebiegała leśnymi drogami i duktami.
A w tym roku.... Tam gdzie w zeszłym były dukty pojawiły się wąskie techniczne ścieżki leśne. Podjazdy i zjazdy po piasku. Cały repertuar........
Dystans niby taki sam. Ale stopień trudności znacznie większy. Praktycznie nie było łatwych odcinków.
W efekcie czas przejazdu trasy zwiększył się o pół godziny.
Wreszcie meta - oczekiwana z utęsknieniem.
No cóż, było trudno, ale już z utęsknieniem czekam na następny rok.
Śrem - SOLID cykl krosów na południu Wielkopolski.
Pewnie wielu myśli, że Wielkopolska jest płaska i nie ma górek. Ten kto tak myśli jest w błędzie. W przypadku wielu krosów na odcinku około 35 km jest ponad 500 m podjazdów, a więc nie mało. Tych którzy nie są w temacie informuję, że na krosie nie ma być asfaltu i leśnych dróg, a im więcej trudnych technicznie ścieżek [podjazdy i zjazdy] to lepiej. W Śremie tak było.
Jechałem na dystansie średnim - 48 km. I byłem zdecydowanie najstarszym na tym dystansie - następny był o 5 lat młodszy. Stało się tak, gdyż dystans można wybierać będąc już na trasie i wielu zrezygnowało z dystansu średniego - za trudno.
Nawet odcinek po drodze nie jest łatwy. Po płytach nie jedzie się przyjemnie.
W tym cyklu trasy nalezą do najtrudniejszych po których jeździłem. Ale to przecież zabawa. Wychodzę z założenia, aby dojechać w całości do mety i nie być na pudle od końca. W krosach zacząłem jeździć w 2010 roku po przejściach zdrowotnych i od tego czasu zaliczyłem 73 wyścigi. Chce dojechać do 100, czy mi się uda - czas pokaże.
Cykl Krosów GogolMTB - Chodzież.
Trasa w okolicach Chodzieży przypomina górki. Długie podjazdy i długie oraz szybkie zjazdy. Naleźy do trudniejszych technicznie - na trasie 27 km ponad 500 m podjazdów, no i oczywiście zjazdów. Niestety na tej trasie ma co robić pogotowie. Zawsze bywają wypadki - mniej lub bardziej poważne.
Kros rowerowy jest bardzo widowiskowy, ale niestety na trasach praktycznie brak kibiców. A więc jazda w samotności oraz w towarzystwie startujących.
Chodzież jest kolejnym dowodem, że w Wielkopolsce są góry. No może nie wszędzie, ale są. Spotkałem się ze stwierdzeniem, że Wielkopolska to niedokładnie zaorane góry - coś w tym jest.
Cykl Krosów GogolMTB - Binduga
Najpierw należy wspomnieć, ze Binduga to przystań wodna na Rzece Warta w pobliżu Murowanej Gośliny. W tym miejscu - przy przystani zlokalizowano start i metę. Trasa niby prosta, ale w tym roku przez całą noc przed startem padało. A jak pada to nawet najłatwiejsza trasa staje się bardzo trudna - i tak było.
Kros ten słynie z "moczenia bucików" - przejazd przez strumyk. W tym roku było to raczej mycie bucików z błota.
Tym razem lokalizacja mety była bardzo dobra - było gdzie umyć rower i siebie.
Teraz chwila przerwy- zostawiam rowerek - czas wędrówek po górkach. Tydzień temu wróciłem z gór Ukrainy, a za dwa tygodnie jadę w góry Rumunii, a po drodze będzie oczywiście rowerek - kros w Suchym Lesie ze słynnymi schodami w Biedrusku. Ale to już temat na następne wspomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz