niedziela, 30 sierpnia 2009

Nadbużańskie wspomnienia - Horodło

Witam Współwędrowców i przepraszam za spóźnienie - znów problemy z czasem.
Zgodnie z obietnicą zapraszam na wędrówki na Bugiem - chyba najładniejsza rzeką w Polsce. Aby nie było monotonii będę je przeplatać wypadami w inne rejony Polski. Przecież Polska to jednak nie tylko góry, ale głównie niziny.

Dzisiaj zapraszam do maleńkiej nadgranicznej miejscowości - Horodło - w przeszłości znacznego miasta. Większości z nas kojarzy się ona z Unią Polsko-Litewską zawartą w 1413 roku. To znaczne wydarzenie miało miejsce na zamku po którym już nic nie zostało.

Pierwsze wzmianki o Horodle pochodzą z 1287 roku.
W 1366 roku Horodło jako miasto przejmuje Kazimierz Wielki.


W drugiej połowie XIV wieku
zamek w Horodle jest uznawany jako jeden ze znaczniejszy na Rusi.


Powtórne nadanie praw miejskich w roku 1454.
Prawa miejskie miasto utraciło w 1869 roku.
W okresie międzywojennym liczyło około 2500 mieszkańców
- w tym 750 Żydów oraz 450 Ukraińców.


W czasie wojny miasto było jednym z większych skupisk Polaków w tym rejonie i znajdowała się w nim placówka AK. Wokół mieszkała głównie ludność ukraińska wrogo nastawiona do Polaków. Zadaniem tej placówki było zabezpieczenie brudu na Bugu dla polskiej ludności uciekającej przed rzezią na Ukrainie. Przez ten sam bród w druga stronę przeprawiała się 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK. Żołnierze z tej placówki walczyli z UPA i Niemcami. Takie to były czasy.

A co zostało z dawnej świetności obecnie - niestety niewiele.

Jednym z najważniejszych zabytków jest kościół i klasztor dominikanów ufundowany w roku 1411 przez księżną Aleksandrę, żonę Ziemowita, siostrę Władysława Jagiełły. Ze starego kościoła nic nie zostało - został zniszczony podczas najazdów tatarskich. Dzisiejszy p.w. Najświętszej Maryi Panny i św.Jacka powstał w połowie XVIII wieku.
W 1852 roku pożar niszczy kościół. Jego odbudowa ma miejsce po II wojnie światowej.

W kosciele jest ciekawy barokowy ołtarz.

No cóż zaraz ktoś zapyta co z tym Bugiem i właśnie oto ta najwspanialsza rzeczna dama.

Snuje się powoli przez pagórki Roztocza. Zarośnięta drzewami i krzakami.

A teraz przedstawię się bliżej.
Mam na imię Bug. Urodziłam się na Ukrainie koło Złoczowa.


Długość moja 772 km.
154 km wędruję po Ukrainie.
363 km stanowię granice Polsko/Ukraińską - kiedyś pilnie strzezoną granicę przyjaźni.
224 km wędruję po Polsce.

Przepływam obok zamku, gdzie miały miejsce historyszne wydarzenia związane z Unią Polsko-Litewską. Zamku juz nie ma, ale ja nadal płynę.

Jak już wspomniałam jestem rzeką graniczną. Do tej rangi awansowałam w 1945 roku.
Do niedawna stanowiłam granicę polsko-ukraińską, a parę lat temu awansowałam do granicy pomiędzy Ukrainą i Unią Europejską.

I jeszcze jedna ciekawostka. Wszyscy twierdzą, że najdłuższą polską rzeką jest Wisła,
a to nie jest zupełna prawada - co jesteście zaskoczeni. Oto liczby.


Wisła od źródeł do morza ma 1047 km.

A ja mam 1213 km i co - zaskoczenie.

Gdyby nawet odjąć odcinek jaki płynę przez Ukrainę do granicy
to i tak pozostaje 1059 km.


A przecież kiedyś nie byłam rzeką graniczna i w całości płynęłam przez teren Polski.

Tak to juz czasami bywa.
A może to załatwiła Warszawa.
Przecież stolica musi leżeć nad najdłuższą rzeką.

Podziwiajcie mnie - jestem chyba ładna.

A zresztą czy kobieta może być inna.

W Horodle płynę wąską dolinką. Ale nie zawsze tak jest. Zapraszam na dalsze spotkania.

Spacerując po Horodle natknąłem sią na dziwny zakład fryzjerski. Nie wiem, czy jeszcze istnieje, gdyż zdjęcie było robione w maju 2007 roku.

No i jeszcze jedno spojrzenie na Horodło. Jak przystało na miejscowośc zlokalizowana na kresach Polski jest w niej również cerkiew p.w.św.Mikołaja Cudowtórcy i Podwyższenia Krzyża Świętego zbudowana w 1932 roku na miejscu dawnej, która spłonęła. I znowu mieszanka wyznaniowa - cerkiew ta powstała jako prawosławna.
W latach 1937-39 była kościołem neounickim obrządku bizantyjskiego. Po wojnie był w niej magazyn i była systematycznie dewastowana.

W 1985 roku została zwrócona kościołowi rzymsko-katolickiemu i odbudowana.
I najdziwniejsze - obecnie odbywaja sie w niej msze w obrządku łacińskim, bizantyjsko-ukraińskim oraz bizantyjsko-słowiańskim.

W cerkwi zachował się zabytkowy ikonostas z XVIII wieku.

No cóz czas żegnać to maleńkie miasteczko o bogatej historii.
Jeszcze spojrzenie za siebie.


I czas ruszać dalej - tak jak płyną wody Bugu.

Przepraszam tych których zawiodłem. Tym razem nie ma gór i na jakiś czas je żegnam.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie tylko góry są piękne jak widać na twoich zdjęciach
jest tyle rzeczy które mogą zachwycić, zwykły czytelnik może podziwiać
 dzięki właśnie takim ludziom jak ty którzy poświęcają swój czas nie tylko dla przyjemności ale dla oczu innych ludzi .

Marek pisze...

W sierpniu tego roku odwiedziłem Horodło po 42 latach. Ciągnęło mnie tam od lat ale dopiero teraz mogłem tam pojechać. Warto było. Mało jest tak urokliwych miejsc. Pamiętam jeszcze wolne od drzew Wały Jagiellońskie uważam że zalesienie i niestety brak dbałości o to miejsce spowodował że stało się ono jedynie siedliskiem komarów. Polecam pod rozwagę władzom Horodła. Pozdrawiam