No cóż kochani w sposobie zarządzania blogiem nastąpiła zmiana. Tym razem nie z mojej winy. Google wprowadziło zmiany i dobre [wprowadzanie zdjęć zajmuje mniej czasu] i złe nie mogę rozpoczynać od tekstu, lecz muszę od zdjęcia.
Jeden z pobytów był przy okazji wycieczki autokarowo-chodzonej po huculszczyźnie. Po całym dniu jady autokarem nie wytrzymałem i po kolacji stwierdziłem, że trzeba się ruszyć na krótki spacer po pobliskich górkach. Chętnych nie miałem wielu i tak wycieczkę kończyłem samemu. Reszta po godzince udała się najkrótszą drogą do hoteliku. Chyba nie uwierzyli w moje zdolności.
Początkowo szliśmy polna droga podziwiając dolinę gdzie mieszkaliśmy.
Po drodze mijaliśmy dziwnych żołnierzy. Snopki siana. Wyglądały ja tyraliera wojska ruszająca do boju.
Po jednej stronie gdzieś w dali pasmo Czarnohory z dominującą najwyższa górą - Howerlą.
Po drugiej stronie Gorgany.
Słoneczko chyliło się ku zachodowi. Podziwialiśmy doliny. A najpiękniejsza ta przestrzeń. Gdzie nie spojrzeć góry i góry i...........
Gorgany - tam gdzieś chodziłem podczas pierwszego pobytu.
A to zdziwiona miejscowa BABA - co to za wariaci o tej porze pałętają się.
Niby zwykła polna droga, a ile ma w sobie uroku.
Szczyt Syniaka lub Chomiaka spowity chmurami. Niestety po pierwszym pobycie odnośnie nazw szczytów miałem jeden wielki mętlik w głowie. Za dużo tych nowości.
I znowu pluton wojska ruszający do boju. Nie wiem dlaczego mam takie skojarzenie.
Na górze krzyż, a obok mała kapliczka.
Prawie jak w Polsce.
Tym razem w samotności mogłem podziwiać góry w świetle zachodzącego słońca.
I wszystko byłoby ładnie gdyby nie ta linia energetyczna poprowadzona grzbietem.
Gorgany w świetle zachodzącego słońca. Cisza, widok na góry i wieczorny śpiew ptaków - jak ja to lubię, cóż może być piękniejszego.
Można iść swobodnie drogą. Tutaj jeszcze nikt nie stawia tabliczek, że teren prywatny i wstęp wzbroniony, jak to ma miejsce w Polsce - niestety coraz częściej.
Tutaj nikt, nie orze dróg którymi przebiegają szlaki turystyczne, jak ma to miejsce w Poznaniu. To nie kawał - parę tygodni zaorano drogę, która biegnie szlak pieszy i rowerowy. Pamiętam tę drogę z czasów młodości. Droga zaorana, bo znalazł się właściciel i może ze swoim zrobić co zechce. Tego nie ma nawet na zachodzie - przynajmniej w Anglii.
Słońce zachodzi - powoli czas wracać. Ale jak wracać, gdy widoki są tak piękne. I widać ukochane kresowe góry. Zdjęcia były robione podczas drugiego pobytu. Łącznie w ciągu dwóch lat byłem w górach na Ukrainie siedem razy.
Panorama na Gorgany spowite chmurami.
Za dwa miesiące znów zawitam do Polanicy. Proszę jednak nie myśleć, że będę chodzić tymi samymi ścieżkami.
A na koniec wędrówki spotkałem mamę z dzieckiem. Taka rodzinka to nieodłączny element tych terenów.
Trudno sobie wyobrazić życie w tych górach bez pomocy konia, ale to temat na następne wędrówki.
Gdy wracałem do domku było już ciemno. Czekało zimne piwko.
3 komentarze:
Bardzo podobają mi się te widoki gór,ktorych szczyty spowite są w chmurach,ale zachwyca mnie także tyraliera ruszająca do boju :).
Porównanie znakomite... to jest tyraliera :))).
Jak miło było zobaczyć to "tajemne" dla mnie miejsce. Jeszcze tajemne- mam wielką nadzieję zobaczyć je jak tylko czas pozwoli. Jakieś 2 wieki temu moi przodkowie przewędrowali z Polanicy w okolice Nieświeża. Zostało jednak nazwisko - od miejscowości. Pozdrawiam Pana - Grażyna z nazwiska jak wspomniano:))
Pani Grażyno. Właśnie dwa dni temu wróciłem z kolejnego wyjazdu do Polanicy. Proszę kontakt. Mój e-mail. terleckiadam@gmail.com
Prześlij komentarz