Tylko jak to w październiku - krótki dzionek, no i największa niewiadoma - POGODA.
Tym magicznym hasłem jest Osmołoda. Chyba najbardziej zagubiona wioska w jakiej nocowałem na Ukrainie podczas moich wędrówek. Położona w centrum Gorganów.
Trochę już pochodziłem po Gorganach, ale nie zdobyłem najwyższego szczytu tego pasma gór - Sywuli [1837]. To jeden z celów wyjazdu i jednej z wędrówek.
Jak zwykle rano pobudka i do boju w góry. Przynajmniej w Osmołodzie dzień szary i ponury. Góry w chmurach.
Najpierw przejazd kilkanaście kilometrów gruzawikiem. Zawsze unikamy paru godzin nudnej wędrówki dolina i to jeszcze w siąpiącym deszczu. Ale potem już pieszkom do góry.
Deszczyk zamienił się w śnieg. Nie wiadomo co to wróży. Na szczyt 1000m pod górkę.
Im wyżej tym więcej sniegu.
OOOOOOOO, nawet są mapki szlaków. Tylko jak poszukać znaków - drzewa z przyklejonym śniegiem. Na szczęście jest Sasza.
Ścieżki zasypane śniegiem.
Po paru godzinach marszu wychodzimy na otwartą przestrzeń.
Wspaniały widok - nagroda dla wytrwałych.
Niesamowita sceneria - góry przykryte świeżą kołderka śniegową.
Nic nie zapowiadało tego co ujrzałem na górze.
Jakbym się przeniósł w inny świat.
Ale cel wędrówki daleko jeszcze na horyzoncie.
Nikt prędzej tego dnia nie szedł po sniegu - napadało w nocy i może rano.
Marsz po kosówce w śniegu - kto tego nie zaznał niech żałuje.
Nie było lekko.
Ale cóż się nie robi z miłości do gór.
Cel wędrówki coraz bliżej.
Wreszcie ta wymarzona górka - Sywula - najwyższy szczy gorgański [1837 m npm].
Wreszcie na szczycie. No cóż widok wspaniały - pogoda widokowo wymarzona. Niestety strasznie wiało. Ponadto z czasem byliśmy na bakier - śnieg i kosówka znacznie zwalniały tempo marszu do góry, i po drodze wcale nie było pewne czy dotrzemy na szczyt.
I już wędrówka na dół.
Jeszcze panorama. Na wielu szczytach jakie widać już byłem. Niestety nie mam pamięci, gdzie jaka góra.
Droga na dół winna być łatwiejsza.
Nic z tego. Słoneczko zrobiło swoje - śnieg stał się mokra bryją. Ślizgo i mokro.
Ale nic nie ma za darmo. Góry zawsze upomną się o swoje. Po prostu trzeba im zapłacić. Nic nie ma za darmo.
Ale również dużo dają.
Na dole buty dokładnie przemoczone - na szczęście było gdzie wysuszyć, aby były gotowe na następny dzionek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz