poniedziałek, 26 czerwca 2017

Osmołoda cz.III - Nieraz w górach bywa tragicznie

Z wyjazdami w góry bywa różnie. raz wyjeżdżamy innym razem nie - przyczyny są różne.

Potem jak wyjedziemy to też nic nie jest pewne. Tak było z zeszłorocznym późnojesiennym wyjazdem do Osmołody.

Żaden dzień wędrówki odnośnie celu nie był pewien. Po prostu w górach karty rozdaje pogoda.

Raz na dole było parszywie, ale choć u góry było coś widać - i widoki były wspaniałe - część I.

Innym razem weszliśmy na szczyt, ale bez widoków - część II. No cóż trzeba będzie wrócić, ażeby je zobaczyć.

A jednego dnia było tragicznie. Wyszliśmy w góry. Niestety - na dole deszcz, a potem śnieg. Nawet aparatu nie można było wyjąć, bo było strasznie mokro.

Szliśmy parę godzin w takich warunkach.
 

Atmosfera była fajna. Pomimo wszystkiego nastroje dopisywały. Na polanie zastaliśmy budyneczek. Odpoczęliśmy w nim. Niestety o dalszej wędrówce na szczyt Irchowiec nie było mowy - niby nie było daleko, ale śnieg i kosówka robią swoje. Pozostał tylko powrót. Noc cóż takie są te góry. 

Urozmaiceniem był mostek nad rzeczką, a potem parę kilometrów marszu mokra i błotnistą chwilami drogą.



Po drodze była tablica z drogowskazami proponowanych wędrówek. Pomarzyć zawsze można.

Trzeba poczekać do następnego wyjazdu, a kiedy nastąpi ???????? 

Ale góry nadal zapraszają. Przecież nie mogą pokazać wszystkiego za pierwszym razem.

Brak komentarzy: