poniedziałek, 19 czerwca 2017
Osmołoda - część II - Nie zawsze bywa tak ładnie
W poprzednim poście pokazałem wędrówkę na Sywulę i wspaniałe widoki.
Góry jednak nie zawsze są nam tak przyjazne i nie zawsze pokazują to, co chcemy zobaczyć.
Podczas tego samego wyjazdu była w planie wyprawa na gorgański szczyt GROFA [1748 m n.p.m.].
Ale tym razem nie było tak ładnie, choć może łatwiej.
Najpierw wędrówka w deszczu, a potem w miarę nabierania wysokości deszcz zamieniał się w śnieg. Niestety na tym etapie o robieniu zdjęć można było zapomnieć.
Po paru godzinach wędrówki. Przy braku widoczności wreszcie docieramy do chatki. Chwila odpoczynku. To jeszcze nie cel wędrówki.
Na ścianie wisi mapa - można zorientować się - przynajmniej - teoretycznie w topografii otoczenia. I na tym koniec - widoczność 100 m, a może mniej.
A wewnątrz ciepełko. Rozpaliliśmy ogień w piecu. I odpoczynek. Żal wychodzić widząc to co na dworze. Wszyscy patrzeli przez okno na to co dzieje się na dworze. Ale przecież nie dotarłem tutaj aby odpoczywać - na to przyjdzie czas. Teraz czas do boju.
No i ruszyliśmy dalej na szczyt. Nie było łatwo. A widoki - pełna dowolność - każdy widzi co chce.
I wreszcie na szczycie. Mglisto, śnieżno i wieje.
Podobno z tego miejsca roztacza się wspaniała panorama na Gorgany.
Podobno, ale nie mogę tego potwierdzić. Chyba, że jest to to, co widać w odległości nie większej niż 100 m.
Chwila na szczycie i zaraz zejście. No cóż tym razem góry nie objawiły swojego majestatu piękna, a raczej majestacik grozy.
Tym niemniej sceneria gór w taką pogodę tez ma swój urok.
W takich przypadkach nigdy nie narzekam. Pewnie góry chcą, abym przyjechał powtórnie i wtedy pokażą mi to czego jeszcze nie widziałem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz