poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Tam gdzie rozpoczyna się szum Prutu

Ponownie przepraszam za przerwy w wędrówce. Niestety braki czasu nie pozwalają mi nadganiać zaległości. Staram się ale............

Dzisiaj zapraszam na obiecana od pól roku wędrówkę zagraniczną - no może niezupełnie, ale o tym za chwile oraz przy dalszej kontynuacji wędrówki.

Rok temu pierwszy raz od czasów studenckich wybrałem się na zagraniczna wędrówkę. Zagraniczna - niezupełnie - przed wojna te tereny należały do Polski. Zapraszam w góry Czarnohory na terenie dzisiejszej Ukrainy.

Rok temu wybrałem się na Rajd Huculski organizowany przez PTTK w Rzeszowie. Polecam to Biuro odnośnie wycieczek na Ukrainę.

Była to przyjemna wędrówka po górach. Przed wyjazdem zastanawiałem się, czy dam radę? Inni opowiadali, że Sasza to szalejący człowiek. A ja po moich przejściach zdrowotnych trochę bałem się. Uprzedzając sprawy - nie było problemów i w zeszłym roku jeszcze dwa razy byłem w górach ukraińskich. W tym roku też będę parę razy - planuje 5 wycieczek. Trzeba korzystać póki jeszcze zdrowie pozwala.

Jedna z wycieczek podczas Rajdu Huculskiego wiodła na najwyższy szczyt gór na Ukrainie. Autokarem dojechaliśmy do miejscowości Zaroślak. Dzisiaj znajduje się tam głownie "hotel sportowy". Droga dojazdowa - jak to na Ukrainie - ważne, że autokar ja przejechał. Inaczej dodatkowe 15 km marszu po czymś co nazywa się drogą, choć ją niezbyt przypomina.

Pomimo rannego przyjazdu już tłum ludzi. I wszyscy wybierają się na tą samą górę.

Na początku drogi kapliczka p.w. Przemienienia Pańskiego wybudowana dla uczczenia 5 rocznicy odzyskania niepodległości przez Ukrainę w dniu 18 sierpnia 1996 roku.

Wewnątrz ciekawy ołtarzyk - inna kultura - prawosławie.

Na ścianach tabliczki upamiętniające rocznicę odzyskania niepodległości przez Ukrainę.


No i jeszcze jedna ciekawostka związana z Polską. Jedno z ważniejszych schronisk Czarnohorskich, położone w dolinie Prutu tuż pod samą Howerlą.

Pierwsza górska koliba pojawiła się tam w 1876r. Dwa lata później Stanisławowski Oddział Towarzystwa Tatrzańskiego wydzierżawił teren (polanę pod Prutczykiem) pod budowę schroniska. Budowę dwuizbowej chaty zakończono w 1881r.
W 1892r. ogłoszono upadłość schroniska. Dwa lata później obiekt przejął Oddział Czarnohorski TT z Kołomyji. W 1909r schronisko spłonęło. Dwa lata później postawiony został nowy budynek który również spłonął w zawierusze I wojny światowej 1916-1917.

Prace budowlane rozpoczęto w 1925r a uroczyste otwarcie było latem 1927r.
Cieszyło się wielką popularnością więc w latach 1931-1933 dobudowano skrzydło dzięki czemu liczba miejsc noclegowych wzrosła z 100 do 150. Doraźnie mogło w nim nocować nawet 250 osób!

No cóż dzisiaj pozostały tylko stare zdjęcia.

Czas pozostawić wspomnienia i ruszyć w drogę.

No i winowajca całego zamieszania - przynajmniej jeśli chodzi o mnie - SASZA. Wspaniały przewodnik. Z tego co prędzej słyszałem o nim - nic nie sprawdziło się. W zeszłym roku byłem z Sasza na trzech imprezach - nikogo nie zostawił - a wręcz przeciwnie - podziwiałem jego cierpliwość dla tych co zostawali i co tu dużo mówić sprawiali problemy tempem swojego marszu.

Szlaki znakowane tak jak u nas - jedna uwaga - zdecydowanie mniejsza ilość znaków.

Powoli idziemy do góry - początkowo przez las nad strumykiem. Nie bardzo zdaję sobie sprawę z tego co będzie.



Wychodzimy na otwarta przestrzeń - i tak już będzie do końca. Żadnego drzewka i krzaczka z cieniem.

A w dali najwyższy cel wędrówki - Howerla - najwyższy szczyt Ukrainy [2061 m].

W dali widać źródła Prutu, który szumiał Hucułom. Niestety bliżej nie można podejść.

I wspaniały widok - w dali Pop Iwan - szczy z ruinami obserwatorium astronomicznego. Niestety nie dotarłem jeszcze tam, a więc wszystko mam jeszcze przed sobą.

Idziemy powoli do góry - pomimo, że cały czas te same widoki to jednak co chwile są inne. Takie są już te góry.

Ostatnie krzaczki - i chwila cienia.

A dalej już tylko widoki.





To jest ta nagroda za ten pot spływający z czoła. A zarazem lekarstwo na tą nieuleczalną chorobę, z która urodziłem się - są nią góry, w których jest wszystko co............


Szczyt coraz bliżej - ale i zmęczenie tez już spore - to moja pierwsza wędrówka w roku. Wcześniej wprawdzie wchodziłem na Śnieżkę, ale to nie to samo.

Oj te widoki - tylko ta nagroda pozwala iść dalej. Jaka będzie na szczycie.

Widać ścieżkę, którą już mam za sobą.

Tutaj jakiś stary napis z XVIII wieku.

No i dalej do góry - po nagrodę na szczycie.

A on jeszcze daleko i wysoko.

Dolina, w której rzeka Prut bierze swój początek.

Oj, zabłąkani mieszkańcy tej górskiej krainy - miło popatrzeć.

Szczy coraz bliżej - i pot coraz większy.

Widać, że szczyty są coraz niżej - a ja coraz wyżej.

A do szczytu już coraz bliżej. Tylko ta parszywa otwarta przestrzeń i to grzejące słoneczko.

Na szczęście te wspaniałe widoki na pasmo Czarnohory i jej dzikość. Tam na dole Zaroślak - miejsce z którego ruszyłem parę godzin temu.



Jeden z wielu charakterystycznych słupków mijanych w drodze na szczyt.

Szczyt coraz bliżej.

Ja patrze na te osoby to zdecydowanie zrobiło mi się chłodnie - jedna z dziewczyn idzie BOSO, a druga w tenisówkach, a my martwimy się, że nie mamy odpowiednich butów. Oj mają zdrowie te Ukrainki, a może w tym tkwi ta ich uroda

A tutaj podróżnik na gapę. Po co latać jak mnie ktoś poniesie. Niech żyją kijki.

Ostatnie kroki do szczytu. Spojrzenie na drogę.........

.........i na wspaniałą panoramę.

Już wreszcie cel wędrówki - Howerla - najwyższa góra Ukrainy zdobyta.

Po paru godzinach wędrówki zdobyłem Howerlę. O tym co jest na szczycie i o dalszej wędrówce za dwa tygodnie. Dlaczego.......... zobaczycie za tydzień.

2 komentarze:

Teresa pisze...

Hej,góry,nasze góry /kiedyś...w przeszłości/...
Piękne,chociaż trochę inne niż po naszej stronie.Wędrówkę w upalne dni trzeba okupić litrami wylanego potu,ale cóż to jest dla kochającego góry!
Piękne zdjęcia,ciekawe opisy.
Pozdrawiam Wędrowcze ;)

Anonimowy pisze...

Chętnie pokażę Ci moje zdjęcia z gór... ;) napisz do mnie gg 4362572